niedziela, 11 września 2022

III Świętokrzyskie Dni Muzyki Dawnej. 9.09.2022. Capella Cracoviensis i soliści

 Nasz barokowy koncert godny Pałacu Biskupów Krakowskich w Kielcach. 

My - Capella Cracoviensis i fantastyczni soliści, wykładowcy Akademii Kielcensis. Magdalena Karolak - znakomita oboistka i Andreas Böhlen grający na fletach prostych. 

Magda wykonała dwa pięknie brzmiące koncerty Tommaso Albinoniego. Andreas skupił się na Vivaldim: zabawnym koncercie G-dur (flet sopranino) i bardziej nasyconym emocjonalnie koncercie c-moll. 

A my pięknie otworzyliśmy i zamknęliśmy barokowe koncertowanie dwoma Concerti grossi Corellego z Robertem Bacharą, Aleksandrą Owczarek i Anną Cierpisz w roli concertino.

Muzykowało nam się z blaskiem i przepychem, bo inaczej w tej sali i z tymi solistami się nie dało!

III Świętokrzyskie Dni Muzyki Dawnej. 10.09.2022. A Capella Leopolis w Kielcach

 

zdj. Paweł Januchta

Na to spotkanie cieszyłem się już od dawna. Sytuacja taka, że z przyjaciółmi z zespołu A Capella Leopolis już dawno nie miałem wspólnego koncertu. A przecież znamy się i współpracujemy od wielu lat...

Jestem ogromnie wzruszony, że mogli oczarować kielecką publiczność pięknem śpiewu: a capella i con Capella (Cracoviensis). Razem wykonaliśmy unikalny, jak sądzę, projekt: świetną rekonstrukcję muzyki unickiej początku XVII wieku łączącej piękno doświadczeń Wschodu i Zachodu dokonaną przez nieżyjącego już Romana Stelmaszczuka . 

Wielkie brawa dla moich kolegów z Capelli (Zofia Wojniakiewicz, Beata Nawrocka - skrzypce, Grzegorz Piętowski - altówka, Mateusz Kowalski, Adela Czaplewska - gamby), z którymi szybko zmontowaliśmy partie instrumentalne Litanii Szewerowskiego i anonimowej "służby Bożej" (Mszy) i zagraliśmy dwie piękne canzony Giovanniego Picchiego. 

Choć unia brzeska (1596), której ubocznym skutkiem było pojawienie się muzyki unickiej, jest bardzo kontrowersyjnym momentem w historii, to dla nas jest to wspaniały pretekst do spotkania się na gruncie muzycznym i poczucia jak wiele nas łączy. Tęsknię już do następnej okazji współpracy i bardzo żałuję, że nie mogłem być na koncercie a capella "A Capella..." w cudownym, małym, średniowiecznym kościółku w Szydłowie 9 września...

 "

III Świętokrzyskie Dni Muzyki Dawnej. 10.09.2022. Turniej skrzypków. Robert Bachara i Grzegorz Lalek...

 ...z akompaniamentem (niezwykle interesującym i "kompletnym" fakturalnie Martina Gestera.

Koncert odbył się w "Szklanym domu" w Ciekotach - centrum kulturalnym zbudowanym przy dworku Żeromskiego. Fajna, mała sala koncertowa, w sam raz do takiego przedsięwzięcia. 

Dwóch kolegów, których niezwykle cenię. Lubię z nimi grać, bardzo lubię słuchać jak grają, uważam ich za świetnych artystów. Kiedy grają solo fascynują bogactwem pomysłów, wrażliwością na dźwięk, ciekawą narracją. Kiedy grają w zespole, orkiestrze łączą fantazję z profesjonalizmem najwyższej próby. Stąd mój pomysł na barokowy mini-konkurs Wieniawskiego :-) 

Robert Bachara wykonał V Sonatę ze zbioru Sonatae unarum fidiarum Bibera trzymając skrzypce swoim zwyczajem na piersi, czarując subtelną interpretacją pełną nieoczekiwanych zwrotów. 

Grzegorz Lalek odpowiedział showmańskim i niezwykle efektownym wykonaniem "Sonata rappresentativa" tego kompozytora. 

Potem Robert Bachara zaserwował publiczności utwór znany, ale rzadko goszczący w programach "barokowych" skrzypków: Sonatę z trylem diabelskim Tartiniego wchodząc w iście romantyczne "klimaty", fantastycznie ukazując niesamowitość tego utworu.

Na co Grzegorz Lalek odpowiedział sławną "Follią" Corellego wykonaną ze znakomitym wirtuozowskim drive'm. 

Najbardziej zdumiewającym momentem koncertu było dla mnie wykonanie "Apoteozy Lully'ego" , kiedy to obaj połączyli swoje siły i pokazali, że są w stanie grać idealnie razem, spójnie. 

Gesterowe continuo bardzo mnie zafrapowało. Jako student często miałem okazję słuchać Jego realizacji, wtedy jeszcze takie komplikacje fakturalne były dla mnie niedosiężnym ideałem. A z tego turnieju wyniosę też kilka pomysłów dla siebie. 

No, no.. fajną formułę koncertu wymyśliłem. A najbardziej się cieszę, że doceniła ją również publiczność. 

III Świętokrzyskie Dni Muzyki Dawnej. 7.09.2022. Z Piotrem Domagałą w szkole muzycznej.

 

zdj. Piotr Januchta

Dużo się działo na festiwalu, stąd dopiero teraz uzupełniam relacje o tych wydarzeniach, na których byłem. Jako wykonawca i jako słuchacz. 

Koncert z Piotrem Domagałą (w środę 7 września) był dla mnie świetnym doświadczeniem. Na program złożyły się przede wszystkim kompozycje Piotra i jedna Ryszarda Borowskiego. Piotr zadał sobie sporo trudu, aby wymyślić formułę współpracy jazzowego gitarzysty z klasycznym klawesynistą (jak najbardziej otwartym na coś nowego). Doskonale wyczuł, co będzie efektownie i dobrze brzmiało na moim instrumencie. Na szczęście mogłem odwołać się do moich doświadczeń z zakresu wykonywania muzyki współczesnej, przy okazji ucząc się nowych rzeczy ...Ogromna dla mnie satysfakcja i nowa droga, na którą bardzo chcę wejść.

Sądząc po reakcji publiczności był to strzał w dziesiątkę! 



wtorek, 6 września 2022

III Świętokrzyskie Dni Muzyki Dawnej. Bastarda w Synagodze.

 


Wczorajszy (poniedziałek 5 września) koncert zespołu Bastarda był trochę jak odtwarzanie strzępków utraconej bezpowrotnie przeszłości. Muzyka oparta na chasydzkich pieśniach nigunim czerpiąca z przekazanej urywkowo tradycji, wykonana w przejmujący, a jednocześnie niezwykle atrakcyjny pod względem brzmieniowym sposób przez muzyków Bastardy (Paweł Szamburski - klarnet, Michał Górczyński - klarnet kontrabasowy i Tomasz Pokrzywiński - wiolonczela). Każdy z instrumentalistów wnosił coś innego do całości koncertu-spektaklu, a jednocześnie wykonywana muzyka harmonijnie łączyła się w poruszającą całość. Prezentowany program doskonale wpisał się atmosferę fascynującego miejsca, jakim jest budynek stworzony z resztek dawnej synagogi przebudowanej w duchu socrealizmu. 

III Świętokrzyskie Dni Muzyki Dawnej. Andreas Böhlen. Aline Zylberajch. I znów kościół w Tarczku

 


Przepiękny wieczór (znów) kameralnej muzyki francuskiej w zjawiskowym kościele w Tarczku. Andreas Böhlen jest świetnym flecistą, perfekcyjnym i niezawodnym, a jednocześnie grającym w zdrowych tempach i z precyzyjną, klarowną artykulacją w każdym rejestrze. Aline Zylberajch - legenda francuskiego klawesynu, a dla mnie moja ukochana Pani Profesor - gra wciąż z młodzieńczym temperamentem i fantazją. 

Artyści rozpoczęli utworami Jacquesa-Martina Hotteterre'a: Suitą i dwiema niezwykle efektownymi i pełnymi ornamentacyjnych zawijasów opracowaniami airs de cour. Aline wykonała moją ulubioną III Suitę Elisabeth Jacquet de la Guerre: fascynującej kobiety-kompozytorki francuskiego baroku, której muzyka należy do największych dokonań zmaskulinizowanego przecież świata klawesynistów francuskich. Świetna była w połowie skomponowana, a w połowie zaimprowizowana Suita Andreasa Böhlena na flet solo. Stylistycznie bardziej nawiązująca do Bacha i znakomicie uzupełniająca niezbyt bogatą literaturę tego typu. Wreszcie cudownie rozświergotany Le Rossignol en Amour i jeszcze raz na naszym festiwalu III Koncert Królewski Couperina z wieloma ciekawymi pomysłami wykonawczymi.

niedziela, 4 września 2022

III Świętokrzyskie Dni Muzyki Dawnej. Recital organowy w kościele św. Trójcy.

 


Organy Kamińskiego z 1985 roku. Instrument mały, udany brzmieniowo i nieco trudny trakturowo... 

Tematem koncertu była muzyka napisana po Bachu. Przez wiele lat uważano, że II połowa XVIII wieku to czas organowo nieistotny, a historia muzyki organowej wznowiona została dopiero przez Mendelssohna, a może nawet dopiero Francka z Regerem do spółki.  

Postanowiłem pokazać, że to nieprawda wybierając do mojego programu transkrypcję czteroręcznej sonaty D-dur Mozarta, jedną z napisanych dla księżniczki Amalii (siostry Fryderyka II) sonat CPE Bacha, urocze kolędy Daquina (dla których musiałem znaleźć inne nieco niż francuskie barwy) oraz muzykę z I połowy XIX wieku: chętnie grywane przeze mnie utwory Ernsta Kohlera i sonatę Mendelssohna. 

https://www.facebook.com/photo/?fbid=3091548694490430&set=pcb.3091558124489487 

III Świętokrzyskie Dni Muzyki Dawnej. Dwa (a właściwie trzy) spotkania z Couperinem.

 Tegoroczna edycja Świętokrzyskich Dni Muzyki Dawnej jest wyjątkowo barwna i bogata w wydarzenia. Trochę na przekór pandemii, wojnie, inflacji… To bogactwo, ilość wydarzeń, ale też moje obowiązki związane choćby z prowadzeniem zajęć w ramach Akademii Kielcensis nie pozwolą mi być na wszystkich wydarzeniach. Ale postaram się napisać parę słów o tych, na których być mogłem.

Oficjalna inauguracja festiwalu – 2 września – była jak zawsze syntezą sztuk: architektury, tańca i muzyki. Obejrzeliśmy spektakl oparty na fragmentach arcydzieła kameralnej muzyki francuskiego baroku – koncertach Couperina ze zbiorów: Concerts Royaux i Les Goûts-réunis. Warto przypomnieć, że ten pierwszy zbiór: znacznie bardziej francuski i klasyczny skomponowany został prawdopodobnie w końcowych latach panowania Ludwika XIV (wydany jednak parę lat później, w 1722 roku), zaś drugi wydany w 1724 roku eksploruje już zjawiska ważne w czasie panowania Ludwika XV: modę na włączanie elementów włoskich i umiłowanie utworów charakterystycznych w miejsce klasycznych tańców. To w każdym razie muzyka niezwykle bogata, subtelna i niewątpliwie nieprzeznaczona w założeniu do tańczenia. Nazbyt stylizowana i bogata w muzyczne detale. Tym większe uznanie dla prowadzonego przez Helenę Kazarovą Hartig Ensemble z Pragi za udaną choreografię i piękne wizualnie przełożenie tej muzyki na język ruchu. Równe brawa dla muzyków: Katarzyny Czubek (flety proste, oboje), Roberta Bachary (skrzypce), Marka Caudle’a (wiola) i Weroniki Janyst. Trudno było zdecydować się gdzie lepiej zawiesić wzrok: czy na ekspresyjnie i z charakterem grających muzykach, czy na tancerzach …




Dwa dni później (4.09) ten sam program zaprezentowany został w cudownym kościele klasztornym w Wąchocku. Rzadko zdarza mi się słyszeć tak doskonały koncert. Uskrzydleni niepowtarzalną atmosferą dyskretnie podświetlonego kościoła i rewelacyjną akustyką muzycy w lekko zmienionym składzie (zamiast Marka Caudle’a usłyszeliśmy tym razem Krzysztofa Firlusa) przenieśli nas w niebiańskie rejony tak, że świecka z założenia muzyka Couperina nabrała iście sakralnego charakteru. Wielokrotnie powtarzane przez siostrę Hannę Szmigielską (przypomnę, że jest to twórca idei festiwalu) o tym, że muzyka dawna w harmonijny sposób łączy sacrum i profanum urzeczywistniły się w tym miejscu i w tym czasie…Oprócz wspomnianych koncertów usłyszeliśmy jeszcze trzy cześci z pierwszej suity z Pièces de viole w wykonaniu Krzysztofa Firlusa. Wiemy, że jest genialnym gambistą, ale to był naprawdę Jego dzień.

Z obowiązku kronikarskiego muszę wspomnieć, że 3 września spektakl zaprezentowany został w Starachowicach (z nagraniem). Ale tam być nie mogłem.