Jeszcze jedna ważna migawka z kijowskiej konferencji. Pojawiła się ukraińska aplikacja poświęcona problemom systemów strojenia. Autorem jest Oleksandr Horodetskyj (mam nadzieję, że dobrze transliteruję z ukraińskiego...). Link tu
poniedziałek, 19 kwietnia 2021
niedziela, 18 kwietnia 2021
Konferencja naukowa Katedry Muzyki Dawnej w Kijowie. Міжнародні Герасимовські читання - 2021: ЗВУК і ЗНАК
Wczoraj miałem przyjemność wziąć udział i śledzić cały dzień niezwykłej konferencji naukowej w Kijowie.
https://www.facebook.com/events/802007627387961
Warto tu przypomnieć polskiemu czytelnikowi, że kijowska klasa klawesynu istnieje już 25, a Katedra Muzyki Dawnej 20 lat. Nie sposób nie wspomnieć tu zmarłej niedawno prof. Niny Gerasimowej-Persydskiej - patronki konferencji; charyzmatycznego muzykologa, częstego gościa polskich konferencji muzykologicznych; osoby, którą miałem okazję poznać osobiście podczas jednego z moich pobytów w Kijowie. I oczywiście prof. Svitlany Shabaltiny (ach ta transliteracja ... Switłany Szabałtiny wygląda przecież po polsku lepiej!) twórcy tego małego, a wielkiego przecież klawesynowego centrum na Wschodzie Europy.
Nie mogłem uczestniczyć w całości konferencji (16-18.04.2021), ale może uda się co nieco nadrobić. Wiele wystąpień jest wciąż osiągalnych na facebookowej stronie Katedry:
https://www.facebook.com/earlymusicNMAU
Jestem pod ogromnym wrażeniem potencjału kijowskiego (i ogólnie ukraińskiego) środowiska wykonawców muzyki dawnej. Konferencja zgromadziła studentów, doktorantów, absolwentów, prezentacje były przygotowane znakomicie, profesjonalne. Najwspanialsze było to, że śledząc sobie z kanapy przebieg konferencji (a potem odpowiadając na pytania) zapominało się o tym, że jest to konferencja online, odbywająca się za pomocą środków komunikacji elektronicznej. Organizatorom wspaniale udało się przezwyciężyć sztuczność tego typu komunikacji, po prostu byliśmy tam wszyscy razem ciesząc się, że mimo trudnych czasów rozmawiamy o sprawach porywających, ważnych choć czasem przecież elitarnych.
Brawa dla Kijowa!
Nie mogę też - bardzo subiektywnie - nie zachwycić się wystąpieniem Bożeny Korczyńskiej - wybitnego lwowskiego muzyka, z którym wielokrotnie występowałem (i która pewnego dnia znalazła się u mnie w Katowicach na stypendium Gaude Polonia jako moja "podopieczna" choć kto wie, kto komu więcej zawdzięcza!) Choć wydawało mi się, że o ukraińskim flecie podłużnym (nazwa handlowa: sopiłka) wiem już wiele, to prelegentce udało się w sposób skondensowany, w niezwykle logicznym, precyzyjnym i świetnym pod względem wizualnym wywodzie przekazać dużo nowych i fascynujących informacji. Dziękuję!
Cudowna muzyka Wasyla Barwińskiego
Z postacią Wasyla Barwińskiego zetknąłem się po raz pierwszy wykonując z moimi ukraińskimi przyjaciółmi zawarte w jego zbiorze kolędy. A potem poszukując muzyki fortepianowej możliwej do wykonania na fisharmonii zetknąłem się z cyklem cudownych 6 miniatur, wydanych w Wiedniu w 1925 roku; zbiorem, który mnie poruszył i zafascynował. Między innymi dlatego, że kocham muzykę "małą", która tak naprawdę jest wielka. Przez to, że jest małych rozmiarów rzadko rozbrzmiewa w salach koncertowych preferujących wielkie formy. A ponieważ w dużym stopniu zatraciliśmy potrzebę muzykowania w domu małe arcydzieła stały się nieco bezdomne. Do takiego gatunku muzyki zaliczam np. genialnie wyważone sonatiny Kuhlaua czy miniatury fortepianowe Piotra Czajkowskiego zawierające wszelkie istotne cechy jego stylu.
Barwiński to postać piękna i tragiczna; w dużym stopniu "ikoniczna" dla losu Ukraińców i kultury ukraińskiej w XX wieku. Przed II wojną światową obywatel II Rzeczpospolitej. Myślę, że nie jest z mojej strony nadużyciem traktowanie Ukraińców - obywateli ówczesnej Polski jako części tej tradycji wielonarodowego państwa, pod którą się podpisuję. Po wojnie uwięziony przez władze sowieckie i zmuszony do zezwolenia na spalenie własnych manuskryptów. Przez ostatnie kilka lat życia pracowicie starał się odtworzyć z pamięci własne utwory.
Tych, którzy zainteresowani są muzyką Barwińskiego zapraszam do zapoznania się z jego postacią :
https://2016.nowefale.pl/artysci/11-nowe-fale-ogolna/kompozytorzy/98-wasyl-barwinski
Czytający w języku ukraińskim mają do dyspozycji bardzo obszerny artykuł Kateryny Zagnitko:
Ja zaś zachęcam do posłuchania nagrań muzyki Barwińskiego na fortepianie i fisharmonii oraz do częstszego sięgania po jego muzykę. Również większe utwory.
6 miniatur na fortepianie:
Lirnik (Der Leiermann) na fisharmonii:
Kołysanka (Wiegenlied) na fisharmonii:
A żeby nie była to tylko prywata jeszcze link do nagrania Tria fortepianowego kompozytora (Lwowskie Trio Fortepianowe):
piątek, 2 kwietnia 2021
Dwie Pasje.
Stałą już moja współpraca z Capellą Cracoviensis daje mi możliwość brania udziału w wykonaniach dzieł z kanonu literatury muzycznej; często takich, o których wykonaniu długo marzyłem. Marzec przyniósł fascynującą możliwość porównania dwóch pasji: "małej" Schütza - Die Sieben Worte unsers lieben Erlösers und Seligmachers Jesu Christi, so er am Stamm des Hl. Kreuzes gesprochen oraz wielkiej bachowskiej Pasji wg św. Jana.
Siedem słów Schütza poznałem w moich czasach licealnych dzięki nagraniu ETERNY pod dyrekcją Rudolfa Mauersbergera. To „NRD-owskie” nagranie urzekło mnie piękną, nieco ascetyczną, iście protestancką ekspresją. Na długo ukształtowało też moje wyobrażenie o tym utworze i, co ciekawe, wykonując ten utwór na koncercie w Krakowie zdałem sobie sprawę w jak wielkim stopniu utwór ten widzę przez pryzmat tej młodzieńczej fascynacji. Choć napisane „in stylo oratorio” partie wokalne wymagają niewątpliwie ekspresyjnego zdobienia wydaje się, że istotą dobrego wykonania jest właśnie niełatwe pogodzenie oratoryjnej ekspresji z protestancką skromnością. To trochę tak jakby łączyć ogień z wodą, ale chyba warto spróbować. Niezwykle ciekawa jest też partia basso continuo, która wymaga zdecydowanie więcej niż tylko harmonicznego, akordowego akompaniamentu i powinna być pewnego rodzaju polifonicznym continuum.
Pasja Janowa Bacha to dzieło znacznie większych rozmiarów, utrzymane też oczywiście w zupełnie innym stylu. Przez wiele lat byłem – w recytatywach – zwolennikiem ascetycznej nieco realizacji na organach. Wykonując jednak Pasję z Concerto Polacco i chórem kameralnym Akademii Muzycznej w Katowicach pod dyrekcją nieodżałowanego Czesława Freunda (wiele, wiele lat temu; bardzo niecodzienny i chyba przełomowy dla ówczesnej Akademii projekt muzyczny dalece wyprzedzający powstanie wyspecjalizowanej jednostki dydaktycznej) wziąłem klawesyn odkrywając dla siebie jak bardzo operowo i dramatycznie można dynamizm akcji obecny w janowej ewangelii podkreślić. To niegdysiejsze doświadczenie starałem się przenieść również do krakowskiego wykonania; chociaż wciąż zastanawiam się czy nie jest to nieco zbyt ekstrawertyczne podejście…Z drugiej strony tak dynamiczne recytatywy dobrze współgrają z burzliwymi chórami turba. Może to część tej samej dyskusji, którą rozpoczęliśmy komentując dzieło Schütza. Czy muzyka ta jest bardziej skupioną modlitwą, czy pełną życia i akcji dramatyczną, religijną operą? Pewnie każdy słuchacz i wykonawca musi tu dokonać własnego wyboru (albo zaakceptować wielość rozwiązań). W każdym razie Bach wciąż umożliwia nam nowe odczytania, zachęca do eksperymentów. Jak większość twórczości Bacha Pasja Janowa to dzieło nieskończone, którego różne aspekty wciąż odkrywamy. Sądzę (nieskromnie), że zaproponowaliśmy przekonywującą i udaną pod względem artystycznym wizję. Wielka to zasługa aktorów tego przedsięwzięcia – solistów: Karola Kozłowskiego (Ewangelista), Sebastiana Szumskiego (Jezus), Przemysława Bałki (Piłat), Jolanty Kowalskiej, Michaliny Bienkiewicz, Matyldy Staśto, Piotra Szewczyka, fantastycznego chóru kameralnego Filharmonii Krakowskiej pod dyr. Piotra Piwko i moich znakomitych kolegów z Capelli. Warto może dodać, że przy organach zasiadł Marcin Świątkiewicz dzieląc się ze mną klawiszowym continuo, a dramatyzm recytatywów mocno podkreślała również niezwykle bogata i zniuansowana realizacja partii wiolonczeli (Tomasz Pokrzywiński) i dodające głębi violone (Łukasz Madej).