To chyba był najciekawszy dla mnie koncert w tym roku. Osiem utworów współczesnych, z których siedem grałem po raz pierwszy, a sześć to prawykonania!
Chodzi o koncert w ramach festiwalu Musica Polonica Nova z utworami napisanymi dla Agaty Kielar-Długosz, Łukasza Długosza i mnie.
Kompozycję Landmanaugarsonata Grażyny Pstrokońskiej-Nawratil graliśmy już wielokrotnie. To utwór z cyklu „Reportaże”, obraz jednego z islandzkich gejzerów; utwór świetnie eksplorujący sonorystyczne możliwości klawesynu, a jednocześnie będący w istocie erupcją emocjonalności.
Druga w programie była kompozycja Tomasza Skweresa „Erdschatten” dla jednego fletu i klawesynu, napisany chyba najpierw dla barokowego fletu traverso i klawesynu. To utwór w dużym stopniu eksponujący efekty szumowe, sonorystyczne, frullata, ale przede wszystkim znakomicie eksplorujący możliwości współpracy kameralnej flecisty i klawesynisty; również utwór, w którym fantastycznie zbudowana została forma.
Kolejnych sześć utworów to wspomniane już przeze mnie prawykonania. Organizatorzy wymyślili sobie tutaj rodzaj kolektywnie napisanej suity, w której kompozytorzy odniosą się w jakiś sposób do idei poloneza. Stworzyło to pewien wspólny, nie ograniczający jednak inspiracji, punkt odniesienia dla szóstki kompozytorów.
Pierwszy ze wspomnianych utworów to Polo-ness Katarzyny Dziewiątkowskiej, który znakomicie mógłby zostać wykorzystany jako ilustracja filmu o sławnym potworze. Transformacja motywów polonezowych i umieszczenie ich w kontekście quasi-filmowej, quasi-ilustracyjnej muzyki wydała mi się tu znakomicie przeprowadzona.
Fugato alla Polacca Piotra Drożdżewskiego to zdradzające polifoniczny kunszt kompozytora i doskonałą znajomość literatury polifonicznej dawnych epok spojrzenie z przymrużeniem oka na rytm poloneza.
X-change Adama Porębskiego wymagał od nas wycieczki w stronę teatru instrumentalnego, w którym niektóre dźwięki mają być tylko zasugerowane gestem, niektóre wykonane perkusyjnie, a tylko część z nich ma zaistnieć w formie realnej. To pierwsza część tego utworu. Zakończenie nawiązywało do estetyki muzyki repetytywnej czy nawet minimalistycznej i tworzyło nastrojowe zwieńczenie formy.
Misterioso Grzegorza Patrycjusza Wierzby to z kolei utwór wychodzący od niewielkiej ilości dźwięków i rozwijający się w stronę gorętszych, przekornych rytmów.
W Polo-less czyli Mniej znaczy więcej Mateusza Ryczka to daleko posunięta redukcja młodzieńczego Poloneza B-dur Chopina, w którym krótkie, zaczerpnięte z tej kompozycji motywy zostały bardzo oszczędnie zagospodarowane przez kompozytora w celu budowy ciekawej formy i zapewnienia muzykom świetnej zabawy.
Wreszcie Polo-ness Anny Porzyc, utwór fantazyjny pod względem rytmicznym i niezwykle pomysłowy pod względem modyfikacji struktur rytmicznych poloneza w sposób, który mi osobiście kojarzył się nieco ze znaną mi muzyką do gier komputerowych.
Proszę nie przywiązywać się zanadto do tego opisu. Nie jest on analizą kompozycji, a tym mniej ich krytyką. Próbowałem bardzo spontanicznie zapisać moje pierwsze wrażenia. Dla mnie fantastyczny projekt. Właściwie to właśnie w dzień koncertu zacząłem na dobre zżywać się z utworami, o których piszę. Bardzo chciałbym wykonać je jeszcze raz; taki pierwszy koncert to moment, w którym zaczynamy dopiero poznawać potencjał tkwiący w każdej kompozycji. Drugie czy trzecie wykonanie pozwala na znacznie większą swobodę. Niestety, organizatorzy koncertów muszą liczyć się – w razie wykonania muzyki współczesnej – ze związanymi z tym kosztami … To skutecznie zabija możliwość regularnego (a nie tylko odświętnego, festiwalowego) funkcjonowania muzyki napisanej obecnie w przestrzeni koncertowej. To oczywiście temat na inny wpis, rozmowę …
Bardzo jednak chciałem aby informacja o tych utworach i ich autorach pojawiła się na blogu.
Więcej zdjęć tu:
https://www.facebook.com/musicapolonicanova/photos/pcb.7519937321411852/7519932928078958