wtorek, 17 maja 2016

Mitläufer

Jest takie zgrabne niemieckie słowo. Oznacza ono kogoś kto przyłącza się do reżimowego systemu opresji bez przekonania, dla własnej wygody, korzyści materialnych lub świętego spokoju. Istotna jest tu postawa zakładająca wymówienia się od odpowiedzialności za otaczający świat, dokonywaniu czynów podłych, gdyż te są pochwalane przez państwowy aparat. Zawsze uważano, że w Niemczech – kraju o bardzo mocno zakorzenionej tradycji lojalności wobec własnego państwa (jakiekolwiek by ono nie było) – postawa taka jest szczególnie rozpowszechniona. Mitläuferstwem tłumaczono zatem zbrodnie wojenne – przecież pracownicy obozów koncentracyjnych nie podejmowali decyzji, działali zgodnie z obowiązującym PAŃSTWOWYM prawem. Tak samo tłumaczyli się donosiciele z czasów NRD.
Zawsze uważaliśmy, że zasięg mitläuferstwa w Polsce, kraju indywidualistów i opozycjonistów wobec wszelkiej władzy jest przecie niewielki. Szlachetni Polacy oprą się bowiem każdej próbie – wewnętrznego przynajmniej – zniewolenia.

Rządząca obecnie Polską partio-mafia wspiera i buduje system mitläuferski czynnie popierając osoby skompromitowane w czasach stanu wojennego i budując własne zaplecze nie z ludzi ideowych, lecz zwykłych szumowin. Teraz mają okazję rehabilitacji. Mitläuferzy tamtego i dzisiejszego systemu. Kiedyś niewątpliwie okaże się, że zostali „przymuszeni” do popełniania podłości (bo przecież musieli za coś żyć i zapewnić godny byt własnym rodzinom). Przede wszystkim zaś nie robili nic złego, bo takie było prawo i takie były czasy.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że instytucje, które mitläuferstwa powinny nienawidzić – takie jak kościół katolicki – właśnie taką postawę promują i pochwalają.