Wczoraj pokazała się jednak z zupełnie innej strony; jako wirtuozowska wykonawczyni muzyki w stylu bel canto śpiewając dla zabrzańskiej publiczności utwory Belliniego, Verdiego, Pucciniego, Gounoda, Dvoraka i Korngolda. Karolina doskonale rozumie i oddaje kapryśny: czasem przekorny, czasem dramatyczny charakter wirtuozowskich koloratur, wydobywając z nich ekspresyjny, a nie tylko czysto wirtuozowski, retoryczny walor. Choć tym razem zrezygnowałem z opowiadania o treści poszczególnych oper, tekstach, to Karolina znakomicie złapała kontakt z publicznością.
Zaś Olena Pavlova to "akompaniatorka" marzeń. Celowo to słowo ująłem w cudzysłów, bo tak pełne i artystyczne wykonanie partii fortepianu: pełne barw, znaczenia, a jednocześnie idealnie spójne i współoddychające z solistką, to wyraz najwyższego mistrzostwa muzycznego. Są tacy muzycy, którzy jednym dźwiękiem, jednym akordem potrafią przykuć uwagę i wyobraźnię słuchacza i Olena Pavlova właśnie do tej grupy muzyków należy. A jednocześnie widać, że po prostu niesamowicie lubi grać i przewidywać to, co zrobi kameralny partner, ciesząc się wspólnym muzycznym dialogiem. Jest mi to bardzo bliskie i takich właśnie muzyków uwielbiam.
Fantastyczny, piękny wieczór. Dziękuję.
A przy okazji serdecznie zapraszam na wieczór w Akademii Muzycznej w wykonaniu tych artystek poświęcony Ukrainie.