Pięknie zakończyliśmy II Warszawskie Warsztaty Klawiszowe Marka
Toporowskiego.
W tym roku –
trochę skromniejsze pod względem ilości uczestników. Za to bardzo
(moim, nieobiektywnym zdaniem) udane pod względem atmosfery i
poziomu!
Nazwa „warsztaty
klawiszowe” nie jest przypadkowa … od wielu już lat zachęcam
moich uczniów, studentów, kursantów, przyjaciół do
wypróbowywania repertuaru na najrozmaitszych instrumentach
klawiszowych. W pewnym sensie to obcowanie z różnymi instrumentami
uczy więcej niż uwagi znamienitych belfrów, a jeśli nauczyciel
okaże się dobrym przewodnikiem po świecie klawiszy zachęcającym
do własnopalcego eksperymentowania – to tym lepiej i „wartość
procesu dydaktycznego” wzrośnie z atomową siła rażenia!
Bardzo się cieszę,
że moje kursy stale goszczą uczestników z Ukrainy. To jedna z
moich licznych idées
fixes –
polsko-ukraińskie kursy muzyczne. Jestem przekonany,
że ukraiński świat klawesynowy ma przed sobą ogromną przyszłość;
tamtejsi decydenci i włodarze akademiccy muszą jednak uświadomić
sobie potencjał tkwiący w instrumencie nie uważanym potocznie za
część miejscowej kultury. Świetnie wykształconym pianistycznie,
niesłychanie wrażliwym i otwartym tak na wschodnią, jak i
zachodnią muzykę ukraińskim klawesynistkom (zazwyczaj) wystarczą
owe przysłowiowe dwie słowie – kilka wskazówek stylistycznych,
aby grać porażająco mądrze i pięknie.
Myślę też, że
ten kontakt młodzieży – jakże różny od wszechobecnego w Polsce
modelu kontaktu, Pan – gastarbeiter (też potrzebnego!) - jest i
nam, i przyjaciołom zza południowo-wschodniej granicy bardzo
potrzebny i pomaga budować coś ważnego na przyszłość.
Świetnie udała się
wizyta w pracowni Andrzeja Włodarczyka, który pokazał nam nad czym
aktualnie pracuje i udostępnił cudowny zbiór XIX-wiecznych,
przykładnie utrzymanych fortepianów. Zaś wykonana przez niego
kopia XVIII-wiecznego Waltera, wciąż udoskonalana, gra naprawdę
świetnie.
Zastanawiałem się
jak w kontekście repertuaru XVIII-wiecznego sprawdzą się organy
kościoła ewangelicko-reformowanego w Warszawie; instrument bądź co
bądź późnoromantyczny kongenialnie odrestaurowany przez firmę
Olgierda Nowakowskiego z Zabrza. Zajęcia te okazały się
fantastyczną zabawą w grę barwami, nauką opanowania dużej
kościelnej akustyki. Piękne i inspirujące przedpołudnie.
Jestem niesłychanie
zobowiązany Wioletcie Wysopal; świetnej traversistce, studentce
ostatniego roku AM w Krakowie. Mój pomysł wprowadzenia osoby, która
będzie z uczestnikami grać muzykę kameralną; czasem w ramach
zajęć, czasem niezależnie, sprawdził się doskonale. Wiola
doskonale odczytała moją intencję; ten kurs bez niej byłby po
prostu trudny do wyobrażenia!
Instrumenty
(klawesyny, kopię fortepianu Steina, fortepian Krall & Seidler)
przygotował do kursu Jacek Guzowski. Prowadził też zajęcia ze
strojenia klawesynu.
Podziękowania dla
wszystkich. A ja już myślę o kolejnej edycji letnich kursów,
atrakcjach i bonusach … Być może – w przyszłym roku – kursy
zorganizuję poza Warszawą. Zatem zachęcam do śledzenia informacji
(choćby na tym blogu).