wtorek, 16 czerwca 2020

Ożywiony klawikord

Ten klawikord zbudowaliśmy wspólnie z Irminą pod kierunkiem Johanna-Gottfrieda Schmidta na kursie w Monachium. On również dostarczył części do budowy (można to określić jako składanie kitu, choć wiele operacji np. wycinanie klawiszy robiliśmy od podstaw). Było to dla nas świetne doświadczenie i wspaniały pracowity odpoczynek!
Powstał instrument w pełni grający; jednak nie w pełni zadowalający brzmieniowo. Istotna dla nas była zabawa, nowe doświadczenie, nie zaś efekt za wszelką cenę. Jednak ...
przed kilkoma dniami instrument został przepracowany i dopracowany przez znakomitych polskich budowniczych instrumentów (w tym dwóch już klawikordów): Marka Kudriashova przy współpracy Krzysztofa Strzeleckiego. Efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Postaram się w ciągu kilku dni uzupełnić ten wpis o nagranie, na razie parę zdjęć :





To ostatnie zdjęcie przedstawia zaczepy strun. Co ciekawe, rejestr basowy wyposażony został w owijane struny 8' i rozjaśniające brzmienie struny 4'.

Z pracowni Marka Kudriashova i Krzysztofa Strzeleckiego wyszły dwa piękne klawikordy. Duża 5-oktawowa kopia Silbermanna (ten instrument widziałem tylko w bardzo niekorzystnych warunkach warszawskiego Targowiska instrumentów) i cudowna, subtelna kopia malutkiego, ale niezwykle wszechstronnego, podróżnego instrumentu Steina. Skala 4 i pół oktawy C-f3 z jednej strony pozwala zaoszczędzić na wymiarach instrumentu, z drugiej zawiera bardzo mocno eksploatowany przez kompozytorów klasycyzmu wysoki rejestr dyszkantowy. Instrument cudownie reaguje, wspaniale żyje pod palcami i sprawia, że od razu można się w nim zakochać! To tylko jedna ósemeczka, ale jakże piękna...
Spontanicznie pstryknąłem parę zdjęć. Wiem, nie są to genialne ujęcia. Ale myślę, że doskonale ukazują piękno tego instrumentu:







A więcej informacji o działalności Marka Kudriashova i Krzysztofa Strzeleckiego, o innych ciekawych instrumentach przez nich budowanych znaleźć można tu:
https://www.facebook.com/RareMusicalInstruments/?hc_location=ufi

niedziela, 14 czerwca 2020

Cudowny Rädecker

Fortepian stołowy Johanna Dietricha Rädeckera to instrument, który rozpoczął moją przygodę z kolekcjonowaniem fortepianów (zbieractwo innych instrumentów zaczęło się chwilę wcześniej...).


Instrument można dość precyzyjnie datować. W 1831 lub 1832 roku firma po fuzji używała już nazwy Rädecker - Lunau budując nadal podobne instrumenty. Zatem fortepian powstał krótko przed połączeniem. Świadczy o tym tabliczka:


Oprócz "zabrzańskiego" znane są jeszcze trzy egzemplarze.
Bogaty materiał czytelnik znajdzie na stronie Ibo Ortgiesa:
Dokonana w 2011 roku przez Matthiasa Arensa rekonstrukcja przywróciła instrumentowi świetność.
Przez kilka lat fortepian Rädeckera był głównym koncertowym medium zabrzańskiego Fortepianarium. Zdetronizował go (pod względem częstosci wykorzystania i pewnej uniwersalności) duży fortepian firmy Traugott Berndt.  
Fortepiany stołowe z broadwoodowską mechaniką to instrumenty ciepłe i intymne. Trudno na nich wykonywać wirtuozowską literaturę wczesnoromantyczną. Za to cudownie brzmią na nim sonatiny Friedricha Kuhlaua; jakby były nań napisane. Ostatnio nagrałem jedną z nich, stąd pomysł podzielenia sie z czytelnikami kilkoma refleksjami. To muzyka, która rzadko jest wykonywana na koncertach, bo jest rozmiarowo zbyt mała dla potrzeb wielkich recitali pianistycznych. A przecież są to muzyczne arcydzieła. Na fortepianie stołowym to już jednak prawdziwe uniwersum brzmieniowe:

A w uzupełnieniu jeszcze kilka zdjęć tego urokliwego instrumentu: