czwartek, 21 lutego 2019

W Bydgoszczy


A we środę - 20 stycznia - wykonałem koncert z Capellą Bydgostiensis, orkiestrą, którą znam od wielu, wielu lat... (i która pewnie zna mnie równie dobrze - od pierwszych, nieśmiałych jeszcze prób dyrygowania po różne wspólne koncerty z najrozmaitszymi programami, z dyrygentami i bez...). Tym razem - program złożony z muzycznych różności pokazujący możliwości interakcji klawesynisty z orkiestrą. Interakcji zakładającej granie i nie-granie, dodajmy... Zatem : IV koncert Rameau w wersji na sekstet smyczkowy, koncert E-dur BWV 1053 Bacha, koncert "Hommage a Bach" Ryszarda Borowskiego na instrument klawiszowy (zazwyczaj wykorzystuję w tym celu Hammonda; tu był to dogłośniony nieco klawesyn) oraz dwa utwory Josefa Myslivecka: koncert na klawesyn (lub pianoforte) B-dur i symfonia G-dur. Utwory Myslivecka przygotował do wykonania z ogromną starannością mój krakowski student - Artur Wrona.
Miła rzecz spotkała mnie przy okazji tego koncertu: firma ZM Concept - sprzedająca i serwisująca instrumenty - Zbigniewa Zygmunta udostępniła nieodpłatnie piękny klawesyn będący kopią francuskiego klawesynu Collesse z II połowy XVIII wieku.  Kilka instrumentów przechodzącego na emeryturę holenderskiego budowniczego - Freda Bettenhausena - jest obecnie do kupienia za pośrednictwem firmy. Są w tej liczbie również instrumenty unikatowe: m.in. nawiązujący do oryginalnych instrumentów Ruckersa klawesyn flamandzki (chodzi m.in. o możliwość użycia rejestru 4' tak na dolnej, jak i górnej klawiaturze - za to ze zróżnicowaną barwą, co wynika, że w zależności od klawiatury struna zarywana jest przez inny rząd skoczków. Oryginalne 2-manuałowe Ruckersy miały dwa rzędy strun i cztery rzędy skoczków oraz tzw. "transponującą" klawiaturę służącą jednak raczej do osiągnięcia efektu "2 instrumenty w 1" niż do transponowania np. utworów wokalnych (na temat tego niecodziennego rozwiązania trwają dyskusje, to ciekawy element wiedzy o dawnych klawesynach...) W instrumencie Bettenhausena mamy trzy rzędy strun i cztery skoczków - pozwala to na zrównoważenie I i II manuału przy zróżnicowaniu barwy oraz osiągnięcia niecodziennego i bardzo ciekawego efektu rejestracji 8'+8'+4'+4', przy czym ta "podwójność" 4' jest w tym wypadku nieco "wirtualna" bo to, przypomnijmy, ta sama struna zarywana jest jednocześnie w dwóch punktach). Bardzo ciekawe rozwiązanie - inspirowane, ale jednocześnie rozwijające pomysł Ruckersa. Instrument jest pokryty 24-karatowym złotem, co sprawia, że - docelowo - zasługiwałby raczej na  stacjonarne wykorzystanie. Warto go zobaczyć i warto na nim pograć!
Jest też wspomniana już kopia klawesynu Collesse, pięknie brzmiąca i pięknie zdobiona (moim zdaniem to najlepszy instrument Bettenhausena, jaki widziałem) oraz kilka instrumentów mniej zdobionych, ale w pełni użytkowych.
Na łamach tego bloga pragnę bardzo serdecznie podziękować szefowi (którego pamiętam jeszcze jako trębacza biorącego udział w przygotowywanych przeze mnie projektach oratoryjnych) firmy za piękny gest i możliwość wykonania koncertu na klasowym instrumencie.

Brak komentarzy: