wtorek, 15 października 2013

Pamięć, IPN i UPA

Od pewnego czasu IPN traktuje warszawskie metro jako własną tubę propogandową.
IPN to pewnego rodzaju fenomen. Za pieniądze pochodzące z naszych podatków prowadzi działalność godzącą w politykę zagraniczną naszego Państwa, jego rację stanu i dobre stosunki z sąsiadami. No bo jak inaczej nazwać coś takiego :


Doprawdy, porażająca umiejętność syntezy. Celem UPA było utworzenie ... państwa ukraińskiego, dlatego dopuszczała się masowych zbrodni ... Proszę zwrócić przy okazji uwagę na piękną składnię tego zdania; piękny przykład godnej "Humoru zeszytów"  niezgodności podmiotów w zdaniu nadrzędnym i podrzędnym. Rozumiem, że nowatorstwo w zakresie polszczyzny służy tu jednak wyższym celom.
"Naukowcy" z IPN-u sprowadzili poplątane polsko-ukraińskie losy do jednej, prostej i zrozumiałej dla każdego Polaka prawdy.
To, co IPN robi, za nasze przecież pieniądze jest oburzającą propagandystyką (bo o standardach naukowych doprawdy trudno tu mówić) nawiązującą w prostej linii do czystych, stalinowskich wzorów.
Pojednanie polsko-ukraińskie jest procesem żmudnym i długotrwałym, ale znajdujemy się w komfortowej sytuacji unikalnego historycznego momentu pozwalającego nam na suwerenne układanie i poprawianie na nowo naszych stosunków z sąsiadami. To wymaga powstrzymania się od uproszczonych ocen. Mam wrażenie, że w ten proces angażuje się i rząd, i niektóre instytucje oraz wiele osób prywatnych. To prawda, że nasza wspólna historia jest skomplikowana, a UPA dopuszczała się zbrodni. Nie tylko na Polakach, również na wielu Ukraińcach. Nie tylko UPA. To wszystko działo się w realiach szalejącej wojny; przemoc była czasem wyrazem panicznego strachu agresorów. Decyzje często inspirowane były przez innych politycznych  graczy. Rozpaczliwa walka Ukraińców o własną państwowość mimo tragicznych dla Polaków konsekwencji może być jednak przez nas rozumiana, a na pewno powinna być przedmiotem  poważnej jedynie dyskusji.

To, co robi IPN - piętnowanie konkretnych osób przez wywieszanie zdjęć z nazwiskami (nawet  zbrodniarze stalinowscy powinni podlegać sądom, a nie sankcjonowanemu przez państwo samosądowi w stylu średniowiecznego pręgierza), objawianie wszem i wobec skrajnie uproszczonych prawd historycznych załadowanych dodatkowo niezdrowym ładunkiem emocjonalnym - to w warunkach wolnego kraju paranoja.


Brak komentarzy: