Paulina Łuciuk
Przyjemną stroną uczenia są niespodzianki. Często większe od
tych przeżywanych na koncertach wielkich sław. A dla mnie; bądź co bądź
akademickiego nauczyciela, na pewno bardziej autentyczne.
W kwietniu prowadziłem kurs dla Szkoły Muzycznej im.
Szeligowskiego w Lublinie. Powód ten co zwykle: pianiści radzą się klawesynisty
co zrobić z tym Bachem ... Wieczorem po kursie wywiązuje się rozmowa z
nauczycielami i uczestnikami; okazuje się, że jedna z uczestniczek jest
utalentowaną kompozytorką ... Siada do fortepianu i gra mi swoje kompozycje,
jedną po drugiej ... Kiedy zdążyłem trochę ochłonąć ...okazuje się , że oprócz
tego jest jeszcze śpiewaczką ...zaczyna grać własne pieśni akompaniując sobie
na na fortepianie...pieśni są po ukraińsku, oczywiście jakaś kropla ukraińskiej
krwi (no i co powiecie? znów ta Ukraina...)...
Po miesiącu nadarzyła się okazja wykonania fragmentów „Suity
góralskiej” w Lublinie na koncercie organowym – inauguracja pięknie
odrestaurowanych przez Krzysztofa Deszczaka organów Walckera w kościele
ewangelickim. Wspólnie z Nastią Arbuzow(v)ą planujemy wykonanie też pieśni
autorki w Katowicach (Muzeum Śląskie, 10.06, zapraszam!) ...
Dlatego na tym blogu – najlepsze życzenia dla Pauliny
dalszego, pięknego rozwoju talentu. A na zdjęciu: Paulina Łuciuk i jakiś rozczochrany organista po koncercie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz