sobota, 11 września 2021

II Świętokrzyskie Dni Muzyki Dawnej. Dzień drugi. Aline i Piotr.

 Dzisiejszy dzień rozpoczął się występem Hartig Ensemble i młodych talentów muzyki dawnej w Busku. Na tym wydarzeniu z przyczyn organizacyjnych (kurs dla słuchaczy studium organistowskiego) nie mogłem być.

Wieczorny koncert był dla mnie bardzo wzruszający. Był to bowiem koncert ważnych dla mnie muzyków:  mojej klawesynowej mistrzyni - Aline Zylberajch i mojego ulubionego kontratenora, z którym łączą mnie dziesiątki wykonanych wspólnie koncertów: Piotra Olecha. 


                                                                                                                zdj. Paweł Januchta

Koncert był zachwycający. Na początku artyści wykonali airs de cour Michela Lamberta przeplatane muzyką klawesynową Jeana-Henri d'Angleberta. Koncepcja Aline zakładająca ukazanie tego, jak bardzo ornamentyka klawesynowa wypływa z ducha wokalnego potwierdziłą się tu w całej pełni. Cudowne prowadzenie głosu Piotra płynnie przechodziło w arabeski partii klawesynu, które w tym kontekście urzekały miodową słodyczą i miękkością. Był to jeden z tych koncertów, na których mój własny klawesyn pod palcami innego artysty zadziwił mnie i zaczarował pięknem brzmienia.

Następnie Aline wykonała sześć klawesynowych miniatur Francois Couperina, potem zaś artyści wykonali z ogromną werwą włoską kantatę Michela Pignoleta de Monteclaira Il dispetto d'amore zakończoną bardzo nietypowo dowcipnym recytatywem mówiącym o tym, że wszystkie owe nieszczęścia miłosne opisał Pasterz ku przestrodze innych kochanków.  

Kolejnym punktem programu była wydana w Londynie w tłumaczeniu angielskim ballada Schillera z muzyką Zumsteega Rycerz Toggenburg opisująca losy wojownika, który wróciwszy do ojczyzny dowiaduje się, że jego ukochana zamknęła się w klasztorze. Siada naprzeciwko jej okna oczekując na moment kiedy ta się tam pojawi. I nawet po śmierci wciąż jeszcze wpatruje się w jej okno. 

A potem cztery fantastyczne angielskie canzonetty Haydna, z których najbardziej przejmująca i niesamowita muzycznie była Pieśń Ducha błąkającego się swobodnie po świecie i czekającego na to, aż jego druga połowa dołączy do niego. Piotr Olech udowodnił tu, że fantastycznie czuje się w późniejszym; klasycystyczno-romantycznym repertuarze. To wszystko przeplecione cudownym fortepianowym Larghettem, w którym Aline ponownie odkryła nam jak cudowny świat barw można wyczarować wrażliwym dotykiem...

To wszystko w cudownym wnętrzu seminaryjnego kościoła św. Trójcy, miejscu o niepowtarzalnej, uszlachetniającej każdy dźwięk akustyce. 


Brak komentarzy: