wtorek, 4 marca 2014

Czym różni się car od prezydenta

Cała Europa robi sobie iluzje, że car Rosji pod wpływem informacji o kilkudziesięciumiliardowych stratach (dziennie) rosyjskiej gospodarki odstąpi od Krymu i Ukrainy.
Car samodzierżca odpowiada jednak przed Bogiem i historią. Nie przed własnym narodem. Nie musi postępować logicznie i rozsądnie. Myśli w kategoriach stuleci, a nie kilku lat pozostających do najbliższych wyborów. Głupie kilkadziesiąt miliardów nie robi na nim wrażenia, wielka ziemia rosyjska zawsze znajdzie środki by wyżywić jego samego i jego świtę. Dobrobyt jego obywateli nie jest tu żadnym argumentem. Tym lepiej, jeśli zbiednieją i będą cierpieć głód.  Tym chętniej ruszą kraść i gwałcić.

To zadziwiające jak szybko zaczęliśmy w Polsce myśleć kategoriami zachodnioeuropejskimi. Myśl o ewentualnych rosyjskich retorsjach (na przykład wobec rodzimych producentów mięsa) sprawia, że nie będziemy nadmiernie angażować się w obronę jakiejś tam Ukrainy. Nie będziemy umierać za Kijów i Lwów. A nawet trochę nie pocierpimy. To wyznaczniki typowej dla Zachodu samobójczej  krótkowzroczności. To, czego nie odważył się otwarcie powiedzieć polski rząd, powiedział dość jasno przewodniczący Miller.
Po kilkudziesięciu lat takich ustępstw wobec cara nie będzie już jednak polskich producentów gdyż ci zawisną na latarniach. Kiedy tylko carowi przyjdzie do głowy bronić własnych poddanych w Warszawie. Taka perspektywa nie wzruszy jednak demokratycznej władzy. Jej perspektywa jest bowiem perspektywą krótkoterminową.

Nie jestem za mało skutecznym wymachiwaniem szabelką w stylu kaczyńsko-fotygiańskim. Rosja się nie przestraszy. Popieram również obecne, zręczne działania na arenie międzynarodowej mojego rządu w sprawie Ukrainy.
Planując nasze działania musimy wciąż mieć na uwadze tę podstawową różnicę czasowych perspektyw - długą dla dyktatorów i krótką dla demokratycznie obranych władz. I o tym, że dyktatorzy nie muszą działać w interesie własnych narodów, obywateli. Działają w interesie własnego mocarstwowego fiu-bździu. 

Brak komentarzy: