Kolejne wyzwanie,
kolejna „książeczka” (a właściwie sądząc po wydaniu, z którego gram –
książeczki dwie!). Sześć sonat na klawesyn i skrzypce (i chyba
nie ujmując nic partii skrzypiec to jest ta właściwa nazwa).
BWV1014-1019. Muzyka dla klawesynisty wyjątkowo wymagająca; pisana
nieklawesynowo, bardzo ruchliwy bas-lewa ręka, wymagania nie
ustępujące pod względem trudności utworom solowym, przy czym nie
ma tu możliwości autopomocy agogicznej i rozwiązywania problemów
technicznych poprzez sztuczki interpretacyjne.
Robert Bachara to
partner inspirujący, a zarazem wymagający, gdyż trzeba stanąć na
wysokości Jego wirtuozowskiej sztuki. Wiele komentarzy podkreśla Jego cudowne, zjawiskowe piana; delikatny, choć zawsze czytelny dźwięk.
Brak siłowego forsowania instrumentu, kultura interpretacyjna.
Ogromna przyjemność
z takim solistą grać! A dla mnie był to ten pierwszy raz.
Poniżej kilka miłych
komentarzy ściągniętych przeze mnie z Facebooka:
Barok w Lublinie! Marek Toporowski (w życiowej formie), Robert Bachara (w życiowej formie), Jan Sebastian Bach (w życiowej formie). Trwa próba generalna - będzie pięknie!
Dziękujemy za fantastyczny koncert w Lublinie. Słuchanie Panów to była prawdziwa, czysta przyjemność obcowania z muzyką Bacha, bez przeszkód. Idealnie zgrani- mistrz klawesynowego touche i mistrz skrzypcowego piana (nie tylko oczywiście, ale te piana mnie powaliły!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz