Profesor Elżbieta Stefańska towarzyszyła niemalże wszystkim
ważnym wydarzeniom mojego klawesynowego życia. Widziała moje pierwsze zmagania
z klawesynami, kiedy jako nieopierzony, żądny sukcesu młody muzyk postanowiłem
wygrać krakowski konkurs klawesynowy im. Wandy Landowskiej. A było to w 1985
roku. Potem była promotorem mojego przewodu doktorskiego, recenzentem
habilitacyjnego ... Obecnie często spotykamy się przy okazji klawesynowych
konkursów, a ostatnio też płockiego konkursu pianistycznego im. Haliny i
Ludwika Stefańskich.
Choć wtedy kiedy zaczynałem ja, ona była już wielką polską klawesynistką mam
często wrażenie, że ogień Jej pasji i entuzjazmu jest wieczny i płonie coraz
mocniej, coraz goręcej. Nigdy w życiu nie słyszałem tak brawurowo wykonanego Fandanga
Solera jak rok temu w Płocku i muszę powiedzieć, że dopiero po usłyszeniu
błyskotliwej kreacji Pani Profesor zdecydowałem się włączyć ten utwór do własnego
repertuaru.
Mimo tak długiej znajomości nigdy nie widziałem Pani
Profesor w akcji pedagogicznej. Dlatego postanowiłem nadrobić zaległości i
zorganizować w mojej katowickiej klasie lekcje mistrzowskie. Udały się
znakomicie: wspaniały pokaz tego, co w uczeniu interpretacji i pracy z
wrażliwymi jednostkami chyba najtrudniejsze - sztuki słuchania i wysłuchania do
końca. Do tego myśli wyrażane pięknym, barwnym językiem ... Wielka
artystyczna i pedagogiczna klasa. Dziękujemy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz