Rzadko mam taką okazję, aby trzy razy pod rząd wykonywać haendlowskiego „Mesjasza” w dwóch różnych miejscach: z różnymi dyrygentami, solistami, orkiestrami, chórami ...Bardzo ciekawe dla mnie doświadczenie.
Warszawska Filharmonia zaprosiła do poprowadzenia „Mesjasza” Matthew Hallsa (koncerty 15 i 16 grudnia 2023): świetnego dyrygenta, który obecnie jest szefem filharmonicznej orkiestry w Tampere. Co ciekawe, to również znakomity klawesynista, co sprawia, że muzyk grający continuo czuje się ważny, doceniony, dostaje również wiele bardzo konkretnych uwag (mam na myśli siebie i pięknie grającego na pozytywie mojego przyjaciela, Piotra Wilczyńskiego). Rzadko spotyka się dyrygenta, który tak pięknym i barwnym językiem jest w stanie opowiedzieć muzykom jak sprawić, aby wykonywana muzyka baroku brzmiała równie atrakcyjnie i giętko jak na instrumentach dawnych bez popadania w mentorstwo i narzucania dogmatycznych rozwiązań. Fantastyczna jest również jego sztuka kreacji muzyki na żywo; wydaje się, że szczególnie magicznie jego gest oddziaływał na chór, który osiągnął tu wyżyny ekspresji. Swietnie wypadli również soliści: Julia Sophie Wagner, Helen Charlston, Benjamin Hulett i James Platt. Benjamina Huletta pamiętam z krakowskiego wykonania „Lucio Silva” Mozarta z Capellą Cracoviensis w marcu tego roku; tu śpiewał równie pięknie ….
Alessandro Cadario, soliści, Piotr Piwko (kier. chóru), Mateusz Prendota |
Oczywiście, byłem ciekaw, jak odbiorę „Mesjasza” krakowskiego. Tu dyrygował Alessandro Cadario – muzyk o zupełnie innym typie osobowości niż Matthew Halls. Muszę powiedzieć, że bardzo ujęła mnie jego umiejętność bardzo obrazowego (na podstawie przykładów „z życia”) opisywania sytuacji odmalowywanych przez Haendla w „Mesjaszu”. Zawsze już chyba będę postrzegał arię „The people who walked in darkness” jako obraz kogoś, kto wraca do domu w środku nocy, obija się o wszystkie meble, aby wreszcie znaleźć włącznik światła … Ten „Mesjasz” był znacznie bardziej teatralny i operowy i, w jakiś sposób, czuć było, że jest prowadzony przez Włocha, który wszystkie włoskie elementy stylu Haendla wychwytuje bezbłędnie. Również tu bardzo pozytywnie odebrałem grę orkiestry, świetne wokalne przygotowanie chóru i … rewelacyjny występ solistów, którzy, o ile mi wiadomo, właśnie na co dzień w chórze śpiewają. Porównywalne z zagranicznym garniturem solistów warszawskich … A byli to: Karolina Pawula-Szponder (ależ kadencje !!!), Yana Hurtova, Bartłomiej Chorąży i Paweł Szarpak. I nie sposób również pominąć pięknej solowej gry koncertmistrza: Pawła Wajraka w arii If God is for us.
Wersja warszawska została mocno skrócona, a wszystkie numery wykonane attacca, co bardzo sprawdziło się jako koncert symfoniczny. W Krakowie wykonana została pełna wersja oratorium.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz