czwartek, 19 lipca 2012


Agatka

„Agatka” Johanna Davida Hollanda to jedno z najmilszych przeżyć, jakich dostarczyła mi dawna muzyka polska. Kompozytor określa to dzieło jako „operetkę w 3 aktach”; my dzisiaj raczej określilibyśmy utwór jako śpiewogrę, czy singspiel. Określenie operetka trafniej oddaje jednak formę – muzyka zawiera bowiem również fragmenty godne najlepszych XVIII-wiecznych oper seria, znakomicie skonstruowane ensemble i dwa przepiękne duety miłosne. I wiele, wiele innych atrakcji ...
Najpierw moje Concerto Polacco i grupa solistów wykonała Agatkę w ramach festiwalu w Herne (tematem festiwalu były „alianse” – zatem polsko-niemiecka geneza opery doskonale pasowała do edycji festiwalu). W 2005 roku udało się wydać CD z zapisem live „Koncertu na imieniny Króla” z Zamku Królewskiego w Warszawie. W maju bieżącego roku po raz pierwszy – dzięku inicjatywie Bogdana Makala – udało się zrealizować wersję sceniczną z udziałem grupy fantastycznych studentów Wydziału Wokalnego AM we Wrocławiu i specjalnie zebranej do tego celu studenckiej orkiestry projektowej. Właściwie o każdym z solistów mógłbym coś ciepłego napisać. Jestem pod wrażeniem ich zaangażowania i pasji.
W pewnym sensie możemy powiedzieć, że muzyka przewyższa siermiężne (choć urocze jako przykład staropolskiej mowy) libretto Macieja Radziwiłła. Razem, dzieło jest atrakcyjną formą sceniczną pełną pretekstów do ciekawej realizacji. Skwapliwie skorzystała z tego Ewelina Pietrowiak, która „Agatkę” wyreżyserowała w sposób lekki i smaczny, a jednocześnie biorący pod uwagę brak środków na drogą scenografię.
Lekkość i urokliwość tej muzyki oraz znakomity warsztat Hollanda pod względem instrumentacji zaskakują mnie za każdym razem. Tak było i teraz – potwierdziły to dwa ostatnie wykonania – w bardzo pięknym budynku Teatru im. Solskiego w Tarnowie oraz w klubie... wojskowym w Krakowie w ramach Festiwalu Muzyki Polskiej z udziałem bardzo czujnej,  uważnej względem solistów i po prostu „produkującej” dobre uroczyste i pełne brzmienie (oraz, po ludzku, złożonej z fajnych, dobrych  i sympatycznych muzyków) tym razem Orkiestry Trybunału Koronnego w Lublinie. Pięknie grające oboje – Ola i Dominika zasługują  tu na szczególne ode mnie słowa podziękowania...
Mam nadzieję, że moja przygoda z Agatką jeszcze się nie skończyła...

Brak komentarzy: