wtorek, 29 maja 2012


Paulina Łuciuk

Przyjemną stroną uczenia są niespodzianki. Często większe od tych przeżywanych na koncertach wielkich sław. A dla mnie; bądź co bądź akademickiego nauczyciela, na pewno bardziej autentyczne.
W kwietniu prowadziłem kurs dla Szkoły Muzycznej im. Szeligowskiego w Lublinie. Powód ten co zwykle: pianiści radzą się klawesynisty co zrobić z tym Bachem ... Wieczorem po kursie wywiązuje się rozmowa z nauczycielami i uczestnikami; okazuje się, że jedna z uczestniczek jest utalentowaną kompozytorką ... Siada do fortepianu i gra mi swoje kompozycje, jedną po drugiej ... Kiedy zdążyłem trochę ochłonąć ...okazuje się , że oprócz tego jest jeszcze śpiewaczką ...zaczyna grać własne pieśni akompaniując sobie na na fortepianie...pieśni są po ukraińsku, oczywiście jakaś kropla ukraińskiej krwi (no i co powiecie? znów ta Ukraina...)...
Po miesiącu nadarzyła się okazja wykonania fragmentów „Suity góralskiej” w Lublinie na koncercie organowym – inauguracja pięknie odrestaurowanych przez Krzysztofa Deszczaka organów Walckera w kościele ewangelickim. Wspólnie z Nastią Arbuzow(v)ą planujemy wykonanie też pieśni autorki w Katowicach (Muzeum Śląskie, 10.06, zapraszam!) ...
Dlatego na tym blogu – najlepsze życzenia dla Pauliny dalszego, pięknego rozwoju talentu. A na zdjęciu: Paulina Łuciuk  i jakiś rozczochrany organista po koncercie.

Brak komentarzy: