Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dni Bachowskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dni Bachowskie. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 18 marca 2018

Dni Bachowskie 2018. Dzień dziewiąty. 18.03. Już koniec. Zbigniew Pilch barokowo i romantycznie.


Opisany w poprzednim poście koncert orkiestry krakowskiej Akademii był oficjalnym finałem. Dla melomanów przygotowaliśmy jednak jeszcze deser. Wykonanie trzech z sześciu sonat na skrzypce i klawesyn obligato w dwóch wersjach: kanonicznej z klawesynem oraz redakcji Karola Lipińskiego modyfikującej w znacznym stopniu smyczkowania, proponującej alternatywną dynamikę i sugerującej zgodne z praktyką wykonawczą XIX-wieku rozwiązania wykonawcze.
Ten niezwykle interesujący muzyczny projekt zaproponował Zbigniew Pilch, który jako solista doskonale poradził sobie nie tylko z muzycznymi wyzwaniami utworów, ale również z koniecznością gry w różnych wysokościach stroju, różnymi smyczkami, na różnych instrumentach …
Partię klawesynu błyskotliwie i ze znakomitym wyczuciem wykonała Joanna Kwinta. Ja siedziałem przy Steinwayu …



To już koniec bardzo udanego, z mojego punktu widzenia, festiwalu.
Festiwalu, który ma już własną publiczność, tradycję, swoistą aurę … są słuchacze, którzy przychodzą godzinę wcześniej, siadają w sali i wsłuchują się w dźwięki strojonego klawesynu.

Na zakończenie uśmiechnięta postać Aleksandra Mocka, który wspólnie z Adamem Jastrzębskim opiekował się instrumentami.





Dni Bachowskie 2018. Dzień ósmy. 17.03. Dzień z Antoinette Lohmann.



Ten dzień stał niewątpliwie pod znakiem Antoinette Lohmann.
Niesamowite było sobotnie, poranne Matinée złożone z utworów XVII-wiecznej muzyki skrzypcowej. Po koncercie usłyszałem z ust koleżanki-skrzypaczki opinię, z którą w całości się zgadzam. „Czytamy o tych afektach, a ona je po prostu robi”. 
Antoinette jest fantastycznym, pełnym polotu i fantazji wirtuozem poruszającym uczucia, przenoszących nas już to w świat muzyki gwałtownej, już to w sferę medytacji. Widać połączenie olbrzymiej wiedzy i talentu. Antoinette dokładnie wie jak to zrobić. Znakomity punkt wyjścia dla fantazji wykonawczej i artystycznej intuicji. 
Jako organizator festiwalu wykorzystałem Antoinette w pełnym zakresie. Poprowadziła lekcje mistrzowskie, zagrała wspomniany recital (z towarzyszeniem moim i Teresy Kamińskiej), dyrygowała próbami orkiestry. Tych kilka dni zapamiętam jako nieprzerwaną muzyczną rozmowę, w czasie której to jej smyczek wodził prym, wskazywał nam drogę i inspirował nas wszystkich do coraz lepszego grania.
Wieczorny koncert był ukoronowaniem tego bogatego w wydarzenia tygodnia. Taneczna Ouverture e-moll Johanna Bernharda Bacha w uroczysty, właściwy stylowi francuskiemu królewski sposób rozpoczęła ten wieczór. Następnie zagraliśmy V koncert brandenburski, w którym oprócz Antoinette partie solowe wykonałem ja oraz przebywający na wymianie w Krakowie argentyński student Aníbal Domínguez. Dalej – cudowna polifoniczna, consortowa sonata Johanna Michaela Bacha, dla mnie najpiękniejszy utwór wieczoru. Muzyka, której słuchać by można bez końca … tak jest piękna. Autorami ego wykonania byli: Antoinette Lohmann, Anna Wieczorek (vni), Aleksandra Buczyńska (vla da g), Karol Pęcak (vcllo) i z ogromnym smakiem realizujący partię bc na klawesynie – Piotr Windak. Koncert zakończyło błyskotliwe wykonanie IV koncertu brandenburskiego, którym Antoinette Lohmann jeszcze raz pokazała że jest muzykiem perfekcyjnym i niezawodnym, prawdziwym wirtuozem.
Partię fletów prostych pięknie wykonały Michaela Pešková i Tabea Papien.
Brawa dla studentów Orkiestry Barokowej AM w Krakowie, którzy stanęli na wysokości zadania.





To był długi i piękny dzień pełen mocnych muzycznych wrażeń.
I wspaniałe zakończenie owocnego pobytu Antoinette w Krakowie. Mam nadzieję, rozpoczynającego stałe już spotkania  ...



Dni Bachowskie 2018. Dzień siódmy. 16.03. Podróż w inne światy.

Program tego koncertu stworzył się bardzo szybko. Po pół godzinie od odwołania występu (na tydzień przed) przez planowanego wykonawcę idea koncertu była już gotowa.
Pokazanie tego, co nie mieści się w wąskim obszarze muzyki dawnej. Pokazać, że muzycy związani z naszą katedrą nie są li tylko wąskimi specjalistami we własnej dziedzinie. Nasza dydaktyczna codzienność w Katedrze Muzyki Dawnej to barok. Postanowiliśmy zatem – obok barokowego mainstreamu – pokazać muzykę wcześniejszą, późniejszą, a także taką, która znajduje się obok głównego nurtu naszej działalności.
Koncert rozpoczął zatem bukiet subtelnej muzyki renesansu w wykonaniu Anny Wiktorii Swobody. Utwory Dowlanda, Diomedesa Cato, Jakuba Polaka zabrzmiały powabnie, jednocześnie pełne były artykulacyjnych niuansów. Akustyka Florianki dodatkowo przyczyniła się do wytworzenia atmosfery ciszy i piękna.
Dwa kolejne utwory – wykonane przez Adriannę Kafel (patrz też: http://marektoporowski.blogspot.com/2018/02/adrianna-kafel-i-jej-muzyczny-swiat-w.html)
na suce biłgorajskiej (będącej rodzajem fideli kolanowej) – to również muzyka wczesna – popularne Tourdion oraz Poloness i Serra z tabulatury organowej z Lund. Instrument brzmiał jasno i błyszcząco, również doskonale wpasowując się w akustykę Florianki.


Następnie Daria Kubik – swobodne i z należną sprezzaturą wykonała Cento Partite sopra Passacagli Frescobaldiego.
Płynnie przeszliśmy w rejony nieco bardziej egzotyczne. Wspólnie z grającą na ormiańskim duduku Zofią Trystułą wykonaliśmy improwizację na temat basu z arii Purcella Here the Deities approve.



Wykonana przez Katarzynę Pilipiuk (obój d'amore) oraz Annę Huszczo (klawesyn) kompozycja Juana Manuela Abrasa Pomeranian Rhapsody przeniosła nas w świat onirycznych brzmień, pomieszanych archaicznych skal dźwiękowych i efektów sonorystycznych.
Pierwszą część zakończyły klasycznie Wioletta Wysopal i Elżbieta Tompolska – studentki z klasy traverso prof. Wojciechowskiej – Premier Concert Antoine'a Dornela.
Druga część zdominowana została przez Katarzynę Pilipiuk (obój już nie-miłosny) i Annę Huszczo, które wykonały Sonatę g-moll CPE Bacha (dawniej przypisywaną Janowi Sebastianowi Bachowi) oraz łączący kantylenowe zaśpiewy oboju z jazzową po części harmonią utwór Edwina McLeans Incantations.


Publiczność z zapartym tchem wysłuchała też utworu Willema The Conspiracy of CC zainspirowanego monumentalnym obrazem Rembrandta Sprzysiężenie Juliusa Civilisa obrazującego sprzysiężenie Batawów (uważanych za przodków Holendrów) przeciw rzymskiej dominacji. Katarzyna Czubek pokazała prawdziwą maestrię w łączeniu brzmienia fletu prostego ze śpiewem sprawiając, że wykonanie to stało się prawdziwym  misterium dźwięku.

Koncerty tego typu są często długie. Tak było i w tym wypadku. Tym bardziej byłem szczęśliwy obserwując aż do końca zasłuchane twarze wielu piątkowych gości Florianki. Był to też koncert najbardziej chyba odległy od tego, co na festiwalu „Dni Bachowskie” najczęściej. Tym bardziej się cieszę, że publiczność „kupiła” ten nasz niekonwencjonalny pomysł na koncert.


czwartek, 15 marca 2018

Dni Bachowskie 2018. Dzień szósty. 15.03.2018 Bernhard Klapprott i suity angielskie.

Bernhard Klapprott - profesor Musikhochschule w Weimarze, a prywatnie mój kolega z klasy Boba van Asperena - jest doskonale znany krakowskiej publiczności, można powiedzieć, że jest to przyjaciel Katedry Muzyki Dawnej, zawsze tu miło i gorąco witany.
Błąd na łączach sprawił, że w drukowanych bookletach podaliśmy informację o wykonaniu - na jednym koncercie - wszystkich sześciu suit. To oczywiście nie jest możliwe, szczególnie w przypadku interpretacji uwzględniającej znakomitą większość powtórek ze względu na wariantywne i dodawane zdobienia. Artysta opowiedział publiczności kilka dotyczących zbioru ciekawostek; między innymi dotyczących wykorzystania przez niego wspomnianych wariantów tekstu. Przywołał też znaną z biografii Forkela opinię dotyczącą tytułu suit "uczynionych dla pewnego Anglika". Tajemnica tytułu wciąż jeszcze pozostaje tajemnicą, tym bardziej, że śladów angielskich w suitach raczej trudno się doszukać.
Piękna, kolorowa i bogata to muzyka. Uniwersalna, przemawiająca do ludzi wszystkich epok. Koncerty, w których mamy okazję posłuchać takich "kompletów"uzmysławiają to tym dobitniej.
Występ Bernharda Klapprotta nagrodzony został ciepłą owacją, po której klawesynista wykonał jeszcze Sarabandę z V Suity angielskiej e-moll.

Tymczasem nasza orkiestra, pod kierownictwem Antoinette Lohmann ćwiczy repertuar na koncert sobotni. W składach dużych i małych.









środa, 14 marca 2018

Dni Bachowskie 2018. Dzień piąty. 14.03 Kolacja na wiele studenckich rąk. Smyczkowcy i fleciści.


Festiwal „Dni Bachowskie” w założeniu opiera się na wymianie i tworzeniu połączeń. Obok siebie stają profesorowie, wykładowcy, doktoranci, studenci … wspólnie tworząc coś nowego. Są też koncerty wyłącznie studenckie, w których wykładowcy mają prawo się pokazać, ale wyłącznie w roli akompaniatorów.
Taki był właśnie koncert dzisiejszy. Dość długi, bo choć udało nam się zorganizować osobne „śniadanie” klawesynowe (patrz relację z niedzielnych koncertów) to chętnych instrumentalistów innych specjalności było też wielu. Na początku myślałem, że uda mi się napisać krótką relację z dzisiejszej „kolacji” zwróceniem uwagi na 2-3 highlighty, ale bardzo szybko okazało się, że tych highlightów będzie znacznie więcej.
Zaczęło się mocnym akcentem – Aleksandra Owczarek z wielką ekspresją, a jednocześnie szlachetnością i głębią interpretacji wykonała Sonatę Albertiniego. Znakomita (chyba najlepsza tego wieczoru i prawdziwie natchniona) była również realizacja basso continuo Andrzeja Zawiszy.
Następnie Alba Encinas wykonała bardzo dobrze leżącą na altówce transkrypcję skrzypcowej Partity a-moll Bacha (wersja altówkowa w g-moll). Ciepły dźwięk i estetyczne frazowanie były zaletami tego wykonania. 
Sonatę fletową G-dur Carla Philippa Emanuela gram już z Wiolettą Wysopal już od dłuższego czasu. Jako akompaniator  słuchałem z tyłu, ale wydaje mi się, że było to wykonanie ekspresyjne, dopracowane dźwiękowo, z bardzo dobrze utrafionymi charakterami i tempami poszczególnych części.
Trzy fragmenty z Suity Es-dur na wiolonczelę solo wykonała następnie Adrianna Kafel. Było to wykonanie świadome pod względem interpretacji i frazowania. O Adriannie Kafel więcej na tym blogu:
Pierwszą część koncertu zakończyła sonata Davida Petersena ze zbioru „Speelstukken” w wykonaniu Anny Wieczorek – skrzypaczki, którą od czasu jej koncertmistrzowania w realizacji kantat Bacha przez Orkiestrę Barokową AM Kraków bardzo cenię. Największe wrażenie zrobił na mnie fragment operujący smyczkowym rykoszetem przywodzący na myśl holenderskie obrazy przedstawiający chodzących po lodzie ludzi (metafora życia  i jego niestałości).
Kolejny mocny akcent na początek drugiej części – pełna wysmakowanych brzmień, z emocją umiejętnie dozowaną – już to oszczędną, już pełną ognia, doskonałym wyczuciem tanecznych charakterów poszczególnych części – Partita g-moll na skrzypce solo Vilsmayra. Cudowne wykonanie Agaty Habery. To wykonanie na długo zostanie w mojej pamięci.
Wracamy do muzyki kompozytorów stajni Fryderyka II. Ponownie piękna sonata kolegi Carla Philippa – Franza Bendy – w pełnym i pięknym dźwiękowo wykonaniu Marioli Żebrowskiej. Ponownie bardzo podobało mi się klawesynowe continuo Andrzeja Zawiszy – precyzyjne i fantazyjne w realizacji szczegółów.
Katarzyna Olszewska to jedna z najlepszych studentek Katedry Muzyki Dawnej, młoda artystka operująca w grze skrzypcowej przepięknym dźwiękiem. Jej Allemande i double h-moll Jana Sebastiana Bacha było kolejnym ważnym i poruszającym momentem tego koncertu.
Zakończenie koncertu okazało się równie efektowne. Sonatę Bibera z bardzo ciekawą scordaturą wykonała z ogromną fantazją, polotem i ogniem Zofia Wojniakiewicz. Godnym partnerem przy klawesynie był Aleksander Mocek, choć pewnie nie miał tu aż takiej możliwości pokazania klasy co w poniedziałek :
http://marektoporowski.blogspot.com/2018/03/dni-bachowskie-2018-dzien-trzeci-1203.html




poniedziałek, 12 marca 2018

Dni Bachowskie 2018. Dzień trzeci. 12.03. Skrzypce jak obój, klawesyn jak pianoforte.

Wyśmienity był to koncert.
Ciekawe zestawienie sonat na skrzypce i klawesyn obbligato Jana Sebastiana i Carla Philippa okazało się nie tylko dobrym muzykologicznie i programowo, ale również dobrym emocjonalnie mariażem. Koncert wciągał, i z każdą serwowaną przez artystów częścią stawał się coraz bardziej fascynujący.
Agnieszkę Świątkowską znałem do tej pory ze wspólnego grania w projektach Capelli Cracoviensis. Dzisiaj pierwszy raz słyszałem ją jako solistkę i mogę stwierdzić, że jest świetna. Powiedziała mi po koncercie, że uwielbia Carla Philippa. Było to słychać i czuć. Pięknie kształtowane frazy, bardzo ciche dźwięki przeradzające się za chwilę w huragan emocji, uwielbiana przeze mnie wokalna jakość dźwięku. Zdobienia, pomysły improwizacyjne. A wszystko to w ramach wysokiej kultury grania.
Jeśli chodzi o Aleksandra Mocka to jestem jego fanem. Przepięknie improwizowane preludia i Eingaenge tak w Bachu starszym, jak i młodszym. Cudowna fantazja improwizatora panującego nad harmonią i fakturą realizacji. Umiejętność wydobycia z klawesynu palety dynamicznej udowadniającej zbędność wynalezienia fortepianu. Po zamknięciu oczu często można było wyobrazić sobie, że gra pianoforte właśnie. A przy tym dźwięk piękny, zachwycający ...
Wielkie granie, wielki koncert.

zdj. Marek Toporowski

A skąd taki a nie inny tytuł ?
Otóż przed sonatą B-dur CPE Bacha nieco się zamyśliłem. Obudził mnie cudowny, aktywny pasaż w wykonaniu obojów i skrzypiec, godny początku symfonii. Chwilę mi zajęło zanim się zorientowałem, że grały jedne skrzypce ...
A o walorach dynamicznych gry Olka Mocka napisałem już wystarczająco. Pod wieloma efektami, miejscami chętnie sam bym się podpisał. Zatem raz jeszcze złożę mu serdeczne gratulacje.


niedziela, 11 marca 2018

Dni bachowskie 2018. Dzień drugi. 11.03.2018. Śniadanie na wiele rąk i przecięcie wstęgi otwierającej festiwal. Robert Bachara w Krakowie.


Ta piękna, wiosenna już prawie niedziela zasługiwała na dwa udane koncerty.

Zaczęło się od studenckiego matinée „Śniadanie na wiele rąk”.Na program złożyły się przede wszystkim preludia i fugi z obu części Wohltemperiertes Klavier uzupełnione o bardzo lubiane przeze mnie Preludium manualiter in g Dietericha Buxtehude (BuxWV 163) i suitę Elisabeth Jacquet de la Guerre. Wystąpili studenci-klawesyniści reprezentujący trzy klawesynowe klasy krakowskiej Akademii Muzycznej: prof. Elżbiety Stefańskiej (Zofia Satała, Klaudia Rogała), prof. Magdaleny Myczki (Piotr Windak, Nengyi Chen) i autora blogu (Maria Książkiewicz, Artur Wrona). Każdego z wykonawców znam – oczywiście w różnym stopmiu, z różnych zajęć i różnych sytuacji. Myślę, że wszyscy zagrali na swoim najlepszym poziomie. Każdy traktował klawesyn nieco inaczej, wydobywał z niego inne brzmienie, podkreślał inne aspekty muzyki. Każdemu z nich klawesyn brzmiał pięknie. Efektem było rozkoszne przedpołudnie, które dostarczyło mi satysfakcji godnej znakomitego recitalu.
Gdybym jakieś produkcje miał subiektywnie wyróżnić to były to występy Zofii Satały i Nengyi Chen. Kończąca koncert Fuga D-dur BWV 874 w wykonaniu naszej chińskiej studentki, zagrana cudownie delikatnie, wysmakowanym brzmieniem była znakomitą kulminacją koncertu.



Wieczorem – wreszcie rzeczywista inauguracja festiwalu. Pełen blasku koncert orkiestrowy. Dwa brandenburskie koncerty – I i III oraz Koncert skrzypcowy E-dur Bacha. Na sukces tego koncertu złożyło się wiele elementów. Doskonałe porozumienie dwojga prowadzących – Teresy Kamińskiej oraz Roberta Bachary. Z takim ogniem grać może tylko orkiestra z aktywną partią basową. Zaś Robert Bachara to artysta charyzmatyczny, jego swoboda „bycia” na estradzie i estradowa sugestywność udziela się wszystkim dookoła. Cały czas miałem wrażenie, że na scenie znajduje się któryś z barokowych wirtuozów skrzypiec: Vivaldi, Geminiani, może Pisendel … Robert Bachara to ktoś kto jest żywą kontynuacją tej tradycji.
Ale też dużo mocnych elementów w środku. Inny charyzmatyczny muzyk – Dymitr Olszewski – dokładający ognia gdzieś od środka. Człowiek, z którym można się zgadzać lub nie, ale który grając – zawsze inspiruje. No i fantastyczne dęte: Katarzyna Pilipiuk, Katarzyna Czubek i krakowska klasa oboju (nie chwaląc się, po części moje to dzieło!) Mateusz Cendlak i Dominika Stencel na rogach.
































Miły akcent po koncercie. Z gratulacjami pojawili się państwo Kaczmarscy. A przecież to właśnie dzięki nim i ich pionierskiemu zespołowi Fiori musicali zaczęto w Polsce grać orkiestrową muzykę baroku na sposób historyczny. Zygmunt Kaczmarski to mentor całej generacji skrzypków barokowych, ktoś bez kogo tego wszystkiego by nie było.
Warto o tym pamiętać.

sobota, 10 marca 2018

Dni Bachowskie 2018. Dzień pierwszy. Zaczynamy ! Bach - skrzypek - odsłona pierwsza.

Jeszcze nieoficjalny początek. Oficjalną inauguracją będzie koncert orkiestrowy. Ale już gramy i zgodnie z ideą festiwalu eksplorujemy świat muzyki kameralnej, skrzypcowej i klawesynowej Bacha. Dzisiaj - zgodnie z ideą Teresy Piech zabrzmiały utwory nie należące do gatunku sonaty na skrzypce i klawesyn obbligato. Zatem Sonata na skrzypce solo BWV 1001 g-moll i trzy utwory na skrzypce i basso continuo: Sonata e-moll BWV 1023, G-dur BWV 1021 i arcytrudna Fuga g-moll BWV 1026. Niewątpliwie ten gatunek przesuwa punkt ciężkości w stronę budowy emocjonalności dzieła w kierunku partii skrzypiec, którą koleżanka z Katedry zagrała z wielkim ogniem i pasją. Muszę przyznać, że dla mnie - jako klawesynisty - olbrzymim wyzwaniem jest też odczytanie niezwykle pedantycznie zapisanej partii continuo. Pedantycznej do tego stopnia, że wskazuje ruch głosów, dźwięki przejściowe, dwojenia ... Cyfrowa tabulatura. A przecież i przy takim zapisie można pozwolić sobie na improwizacyjne uzupełnienia czy wręcz odejście od zapisanego tekstu. No i - nie stracić z oczu walorów tanecznych, emocjonalnych ...
Ciekawy jest przypadek sonaty BWV 1021. Na tym samym basie oparta jest sonata triowa G-dur BWV 1038. Poza tym to zupełnie inny utwór.
A diaboliczna Fuga BWV 1026 to już zupełny "odjazd" - skrzypcowe perpetuum mobile, a jednocześnie  perpetuum mobile dla lewej ręki klawesynu.
Cieszę się, że Teresa Piech namówiła mnie na to granie i na taki program. Latami graliśmy razem w moim zespole Concerto Polacco, a teraz udało się zagrać we dwoje. Chyba po raz pierwszy.
Dziękuję.


Dziękuję też Wioletcie Wysopal za niezawodne przewracanie kartek. Bez niej, w którymś momencie, spadłyby na ziemię !



czwartek, 8 marca 2018

poniedziałek, 20 marca 2017

22 Dni Bachowskie. Anna Woźniakowska o drugiej połowie festiwalu.

http://polskamuza.eu/blogi.php?autor=anna&id=307

Dni bachowskie. Dzień ostatni. Oratoryjnie.

O drugim koncercie, który odbył się tego dnia pisać mi – jako dyrygentowi -niezręcznie.
Zrealizowaliśmy studenckimi siłami Akademii – prawie bez dokooptowanych muzyków – duży koncert z trzema kantatami Bacha: 70 Wachet!Betet!Betet!Wachet!, 161 Komm du süsse Todesstunde oraz 21 Ich hatte viel Bekümmernis. Studenci wydziału wokalnego podzielili się partiami solowymi. Myślę, że o każdej interpretacji można by wiele dobrego napisać. Ale – jak powiedziałem – jestem za bardzo w środku tego wydarzenia. Wszystkim jestem bardzo wdzięczny i mam nadzieję, że jest to jeden z wielu naszych wspólnych oratoryjnych projektów, które bardzo chciałbym robić regularnie. Jeśli będą echa na pewno dam na blogu odniesienie.
Chciałbym jednak bardzo podziękować mojej katowickiej studentce – Marlenie Thiele (przedmiot Przygotowanie partii oratoryjno-kantatowych”), która bardzo szybko wskoczyła i dołączyła do krakowskiego składu. O potrzebie zaśpiewania duetu Duszy i Jezusa z kantaty 21 dowiedziała się w połowie piątku, w sobotę już stała z nami na próbie, a w niedzielę zaśpiewała bez pudła.
Również Andrzejowi Zawiszy, który zasiadł do organów pozwalając mi na spokojne „ogarnianie” całości za pomocą pałeczki dyrygenckiej.
Nie sposób pominąć też Katarzyny Pilipiuk, która grała wszelkie solowe i orkiestrowe partie oboju: pięknie i z wyrazem.


Mam nadzieję, że to początek stałej tradycji oratoryjnej w naszej Katedrze Muzyki Dawnej!

Dni Bachowskie. Dzień siódmy, ostatni. 19 marca. Sirkka-Liisa Kaakinen-Pilch akordowo na violi d'amore i skrzypcach.

Skrzypcowo, violowo-d’amorowe matinée w wykonaniu Sirkki Liisy Kaakinen-Pilch było fantastyczną okazją do posłuchania violi d’amore w wymagającym i eksponującym pełnię możliwości tego, rzadko przecież używanego, instrumentu. Niewiele zachowało się oryginalnego solowego repertuaru, stąd Sirkka-Liisa zdecydowała się zaproponować przygotowane przez siebie transkrypcje fletowej Partity a-moll BWV 1013 i Suity wiolonczelowej c-moll BWV 995. Oczywiście w odpowiadającej strojowi instrumentu tonacji d-moll.
Gra Sirkki-Liisy jest spokojna, dojrzała, wysmakowana pod względem brzmieniowym i dopracowana intonacyjnie. Artystka nie stara się epatować publiczności – co ostatnio jest chyba wśród wielu skrzypków w modzie – sztucznie podbitym dźwiękiem i przesadnie ekstrawertyczną interpretacją. Mnie zachwyciła najbardziej Sarabanda z Partity fletowej, w której jednogłosowa przeważnie melodia podana została w sposób, o którym mówią dawne traktaty wokalne: z fantastyczną kontrolą oddechu i wytrzymaniem prowadzenia dźwięku.
Sirkka Liisa grałą na instrumencie Matthiasa Fichtla zbudowanym w Wiedniu w 1719 roku.

W środku usłyszeliśmy sonatę skrzypcową A-dur (nie w f-moll, jak zostało to podane w programie) Johanna Paula Westhoffa. Bach i Westhoff spotkali się w Weimarze i, kto wie, może to właśnie akordowa technika Westhoffa była inspiracją dla Bacha. 

sobota, 18 marca 2017

Dni Bachowskie. Dzień szósty. Sobota 18.03. Jerzy Żak i chorałowe peregrynacje.

Czy muzykę zawsze należy śpiewać w języku oryginału? Współczesna moda wykonawcza bardzo mocno wyśmiewa np. tłumaczenia oper. A przecież niegdyś właśnie taka praktyka uznawana byłą za właściwą …
Słuchacze „Chorałowych inspiracji” Jerzego Żaka mogli przekonać się dzisiaj jak bardzo muzyka może zyskać na wykonaniu w języku ojczystym, wspólnym dla wykonawców i publiczności. Fantastyczny pomysł podłożenia pod sławną kantatę Johanna Christopha Bacha Ach wenn ich Wassers genug hätte, opartej na tekście bblii Lutra, tłumaczenia z Biblii Gdańskiej, pozwolił nam (również dzięki wysmakowanej interpretacji Magdy Niedbałej-Solarz) smakować każde słowo. Bardzo pięknie zabrzmiały również transkrypcje chorałów Bacha, w tym organowego opracowania Komm heiliger Geist BWV 652, na głos, lutnię i violę da gamba; również z polskim tekstem (tym razem ze Śpiewnika Ewangelickiego).
Ciekawe było również porównanie geistliche Lieder Jana Sebastiana i Carla Philippa Emmanuela. Wirtuozowskie opracowanie – wariacje na temat chorału Herr Jesu Christ, du höchstes Gut Augusta Kühnela wykonała Karolina Koślacz.

Koncert pozwolił nam ponownie podążyć szlakami wytyczonymi przez protestancki chorał i odkryć kilka nowych tropów tak w muzyce artystycznej, jak i charakterystycznego dla kultury protestanckiej domowego muzykowania pojmowanego jako pretekst dla religijnej refleksji.  

piątek, 17 marca 2017

Dni Bachowskie. Dzień piąty. Piątek 17 marca. Andrzej Zawisza podwójnie.

Kolejny interesujący wieczór wypełniony piękną muzyką. Tylko Bach. Najpierw klawesynowy; utwory, które z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypisać weimarskiemu okresowi twórczości późniejszego lipskiego kantora. Ogromnie spodobał mi się pomysł obramowania programu utworami w gatunku swobodnej fantazji – Preludium h-moll (BWV923) i Fantazją chromatyczną (i fugą). Również poprzedzenie Suity angielskiej wspomnianym Preludium, a Fantazji chromatycznej wokalną Fugą a-moll BWV 947. Umieszczenie utworów rzadziej granych to kolejny atut tej pierwszej części koncertu, tym bardziej, że skromna na pierwszy rzut oka Fuga została przez Andrzeja Zawiszę wykonana z ogromnym skupieniem, zrozumieniem wokalnej istoty faktury tego utworu i pięknym przeprowadzeniem formy. Kolejną wartą zauważenia przewagą mojego katedralnego Kolegi jest piękny, aksamitny dźwięk, który pozwala mu uczynić klawesyn zdolnym do śpiewu. Kantable Art.
Jest bowiem Andrzej Zawisza nie tylko subtelnym i wyrafinowanym instrumentalistą, ale również znakomitym śpiewakiem...

… i dyrygentem, o czym przekonaliśmy się w drugiej części, w której zabrzmiała jedna z najpopularniejszych i najpiękniejszych bachowskich kantat sopranowych Mein Herze schwimmt im Blut – mini skrót protestanckiej teologii w bachowskim ujęciu o dramaturgii obecnej w wielu innych kantatach – świadomość grzechu, dziecięca ufność, zbawienie możliwe jedynie poprzez Chrystusa (a nie heroiczne uczynki) i z wiary tej wynikająca radość. Kantata z oddaniem i żarliwością wykonana przez sopranistkę Ewę Leszczyńską i oboistkę Katarzynę Pilipiuk oraz zespół, w którym grali Monika Boroni, Agata Habera, Anna Wieczorek, Katarzyna Cichoń i Stanisław Smołka.

czwartek, 16 marca 2017

XXII Dni Bachowskie. Dzień czwarty. Czwartek 16 marca. Chorałowe medytacje na lyra-viol i głosy

Kolejny niesamowity wieczór. Jedyny zresztą pozafloriankowy koncert Dni Bachowskich. Muzyka zabrzmiała tym razem w gościnnych murach Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego św. Marcina przy ul. Grodzkiej.
Korpus chorałów protestanckich (choć melodie sięgają często jeszcze katolickiego średniowiecza) wykonany został w przepięknych staropolskich tłumaczeniach przez wokalny zespół Perfugium. Nikt chyba nie podaje tak pięknie staropolszczyzny jak oni. Smakowali każde słowo. Na katolicko - protestanckie meandry wykonywanego repertuaru  zwracał uwagę autor koncepcji koncertu - Mateusz Kowalski. Według jego słów zespół wykonuje przecież tę muzykę obecnie w ramach katolickiej liturgii ...
Słuchaczy urzekła prostota i niezwykła spójność intonacyjna śpiewaków zespołów Perfugium i to zarówno w aspekcie strojenia, jak i uzyskania jednolitej barwy, emisji głosu. Śpiewali lekko, czasem miałem wrażenie - a obserwacja ich ruchu utwierdzała mnie w tym poczuciu - że śpiewając unoszą się nad ziemią.
Mateusz Kowalski połączył owe chorałowe śpiewy z opracowaniami chorałów na lyra-viol, violę da gamba wykorzystującą różne sposoby nastrojenia poszczególnych strun instrumentu, co zapewnia oczywiście zróżnicowane możliwości akordowe i zmienia barwowe uwypuklenie różnych tonacji. Opracowania te służące zapewne domowej pobożności doskonale wplecione zostały w dramaturgię koncertu.
Całość określiłbym jako poruszającą chorałową medytację, pełną spokoju, zadumy i szlachetnej prostoty.
To wejście w sferę ducha wydało mi się bardzo potrzebnym momentem festiwalu.
Publiczność trochę inna niż we Floriance, ale też wspaniała i bardzo liczna.

Dla mnie najpiękniejszym momentem była chwila, kiedy siedzący obok słuchacz spontanicznie zwrócił się do mnie: "Ale piękna ta muzyka, prawda?"

środa, 15 marca 2017

Dni Bachowskie. Dzień trzeci. Środa 15 marca. Toccaty Aleksandra Mocka.

Recital klawesynowy to nieodłączna część każdego szanującego się festiwalu bachowskiego.
A ten był znakomity. Siedem toccat Jana Sebastiana Bacha podanych w sposób lekki, pełen smakowitych interpretacyjnych kąsków dla koneserów klawesynowej interpretacji.
Na mnie największe wrażenie zrobiła wyrafinowana registracja, artykulacja i przeprowadzenie formy w Toccacie c-moll. Ale wiele innych elementów mogło zaciekawić i zafrapować; niecodzienne ozdobniki, dwojenia oktawowe imitujące brzmienie organowego pedału. Aleksander Mocek wciągnął nas w świat swojej muzycznej wyobraźni bez reszty.
Na początku powiedziałem, mając na myśli rezygnację z przerwy w środku koncertu, że wykonawca chce przedstawić komplet toccat jako całość, cykl. Publiczność powstrzymała się od oklasków na przstrzeni całego koncertu. Dało to dodatkowy niesamowity efekt kontemplacji świata bachowskich toccat.
Piękny, niezapomniany wieczór ...

XXII Dni Bachowskie. Koncert drugi. Wtorek 14 marca.

Wielu wykonawców (studenci Katedry Muzyki Dawnej).
Dla mnie najciekawsze w tym koncercie było chyba zestawienie trzech niemieckich sonat skrzypcowych - ekstrawaganckiej pod względem modulacji sonaty Muffata (łącznie z zamianą ais na b, ciekawe czy to utwór na klawesyn chromatyczny, czy strój równomierny? A może obie wersje są równouprawnione?) w wykonaniu Zofii Wojniakiewicz, pełnej wiolinistycznych efektów sonaty Bibera w wykonaniu Katarzyny Olszewskiej oraz późniejszej - bardzo bliskiej już bachowskiej kombinatorycr kompozytorskiej - sonaty Pisendela (Agata Habera).
Inni wykonawcy tego wieczoru to Klaudia Rogała, Nengyi Chen, Karol Pęcak, Adrianna Kafel, Wioletta Wysopal i Mariola Żebrowska.
Nie o wszystkich napiszę, przepraszam, nie jest to przecież recenzja. Jedynie migawka z kolejnego pięknego wieczoru we Floriance.
Partie continuo realizował - jak zwykle w bogaty i fantazyjny sposób - Aleksander Mocek.

poniedziałek, 13 marca 2017

XXII Dni Bachowskie w Krakowie rozpoczęte !

Cudowny recital gambowy Krzysztofa Firlusa rozpoczął wczoraj XXII Dni Bachowskie krakowskiej Akademii Muzycznej - po raz pierwszy przeze mnie zaplanowane i kierowane.
Trzy sonaty gambowe - Richmanna, Schencka i Podbielskiego; utwory pochodzące z różnych lat XVIII wieku i koncert Johanna Pfeiffera - następcy Bacha na stanowisku weimarskiego kapelmistrza.
A grali z nami nasi studenci - Adrianna Kafel (wiolonczela) pięknie realizująca na wiolonczeli dodatkową, arcytrudną tenorowo-basową partię w sonacie Schencka. Oraz Agata Habera, Aleksandra Owczarek, wspomniana Adrianna Kafel i Rafał Gorczyński - w koncercie Pfeiffera.
Dla mnie - jako autora koncepcji festiwalu - największą nagrodą była fantastyczna i licznie zgromadzona publiczność.