Bardzo lubię to miejsce. Miejsce i ludzi, których tam spotykam.
Ponownie dzięki Mariuszowi Tytmanowi znalazłem się w szkole muzycznej w Płocku słuchając jak zwykle świetnie przygotowanych i prezentujących ciekawe, dopracowane interpretacje młodych pianistów w XVIII-wiecznym repertuarze w niedzielę 18 lutego, a 19 lutego młodych organistów z bardzo dobrej (sądząc po tym, co słyszałem) klasy Pawła Górczyńskiego.
Te spotkania od kilku lat zawsze mnie jakoś odświeżają, wnoszą coś nowego, zmuszają do innego nieco spojrzenia.
Pewnym wyzwaniem było spotkanie z nauczycielami, w czasie którego gospodarz zadał mi wiele trudnych (bo ogólnych) pytań. Wiłem się jak piskorz próbując mądrze odpowiadać ... może jeśli czasu starczy spróbuję odpowiedzieć kiedyś lepiej na tym blogu.
poniedziałek, 19 lutego 2018
W NOSPR-ze z Piotrem Pławnerem
Bardzo lubię te koncerty. Komplet sześciu sonat na skrzypce i klawesyn obligato Bacha to za każdym razem fascynujące wydarzenie. Trudna i wyrafinowana to muzyka, wbrew pozorom dla klawesynisty niełatwe technicznie granie.
Lubię grać je z Piotrem Pławnerem - skrzypkiem i człowiekiem obdarzonym esprit, humorem i fantazją, prawdziwym człowiekiem estrady, a może raczej wielu estrad. Pełnego opowieści o muzycznym świecie.
Po raz pierwszy miałem też okazję grać na obu nowych nosprowych klawesynach. Francuskim - Christophe'a Kerna - miękkim i powabnym oraz ciekawej hybrydzie Matthiasa Kramera. Ten drugi to kopia niemieckiego klawesynu z nisko brzmiącym rejestrem 16' wyposażona jednak - dla potrzeb wykonawców muzyki współczesnej - w pedałowy system zmiany rejestrów. Bardziej maszyna, przypominająca majestatem brzmienia i możliwością nawigacji między różnymi, niecodziennymi brzmieniami organy. Moja sugestia - myślę, że trafiona ...
Dobry zestaw instrumentów dla takiej instytucji. Było ciekawie, jak sądzę ...
Lubię grać je z Piotrem Pławnerem - skrzypkiem i człowiekiem obdarzonym esprit, humorem i fantazją, prawdziwym człowiekiem estrady, a może raczej wielu estrad. Pełnego opowieści o muzycznym świecie.
Po raz pierwszy miałem też okazję grać na obu nowych nosprowych klawesynach. Francuskim - Christophe'a Kerna - miękkim i powabnym oraz ciekawej hybrydzie Matthiasa Kramera. Ten drugi to kopia niemieckiego klawesynu z nisko brzmiącym rejestrem 16' wyposażona jednak - dla potrzeb wykonawców muzyki współczesnej - w pedałowy system zmiany rejestrów. Bardziej maszyna, przypominająca majestatem brzmienia i możliwością nawigacji między różnymi, niecodziennymi brzmieniami organy. Moja sugestia - myślę, że trafiona ...
Dobry zestaw instrumentów dla takiej instytucji. Było ciekawie, jak sądzę ...
wtorek, 6 lutego 2018
Adrianna Kafel i jej muzyczny świat. W Fortepianarium.
Działanie w poprzek
oficjalnych podziałów, wiercenie dziur w szczelnych szufladach to w
muzyce to, co interesuje mnie najbardziej. Fortepianarium ze swoją
niekonwencjonalną formułą działania i bogactwem instrumentów to
miejsce, w którym takie muzyczne spotkania znajdują naturalną
scenerię.
zdj. Irmina Obońska-Toporowska |
W taką moją
osobistą wizję tego miejsca doskonale wpisała się Adrianna Kafel
– wiolonczelistka, instrumentalistka grająca na kilku
instrumentach tradycyjnych, wreszcie pieśniarka. W koncercie
zatytułowanym „Od fideli do wiolonczeli” zasugerowana w tytule
kolejność została odwrócona. Najpierw – klasycznie : barokowe
sonaty wiolonczelowe, potem wykonana na suce biłgorajskiej muzyka średniowiecza i renesansu, współczesne kompozycje Marii Pomianowskiej
inspirowane tradycją. W ostatniej części koncertu Adrianna
zaśpiewała kilka pieśni polskich, ukraińskich, białoruskich, aby
zakończyć spopularyzowaną przez Annę German pieśnią Гори,
гори z akompaniamentem fortepianu. Nie
zabrakło też przejmującego „hymnu Majdanu” pieśni Пливе
кача (Pływe
kacza).
Ten niezwykle skupiony, wykonany
prostym i szlachetnym głosem, zestrojony
w jedno z ekspresyjnym brzmieniem suki śpiew urzekł słuchaczy
chyba najbardziej. Im dłużej Adrianna śpiewała tym bardziej
wydawało się, że młoda artystka – jej głos, instrument i
wykonywane przez nią przejmujące pieśni stają się jednym.
zdj. Irmina Obońska-Toporowska |
Z
rozmowy z Adrianną wiem, że do tej pory publicznie częściej
pokazywała się częściej
jako
muzyk klasyczny. Moim
zdaniem, powinna jak najczęściej pokazywać też tę głęboko
osadzoną w tradycjach część własnego muzycznego świata, robi to
bowiem w sposób oryginalny i niepowtarzalny.
Myślę,
że to ciągłe wracanie do korzeni to coś, co może być ważne dla
każdego klasycznego muzyka. To powrót do istoty muzycznego
przekazu, który czasem – w wypadku obcowania jedynie z
skomplikowanym i technicystycznym nieco materiałem muzyki
profesjonalnej – może się zatracić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)