niedziela, 6 lipca 2014

Dwudziesty kurs w Koszalinie dobiegł końca

Jesteśmy chyba oazą stabilności w tej naszej niespokojnej rzeczywistości reform i ciągłego majstrowania przy rzeczach podstawowych. Wczoraj dobiegło końca nasze coroczne organowe spotkanie w Koszalinie.
Już od dwudziestu lat wspólnie z Bogdanem Narlochem organizujemy letnią akademię organową. Kurs ten jest zresztą właśnie Jego inicjatywą i pomysłem. Po kilku latach mojego monopolu na uczenie pojawiły się środki (skromne, uzupełniamy je naszym osobistym urokiem!) umożliwiające zapraszanie gości z zagranicy – wybitnych specjalistów specjalizujących się zazwyczaj w jakimś określonym wycinku organowej literatury.
Sądzimy, że to wciąż potrzebne. Kursy nie są już tak oblegane jak przed 20-30 laty, kiedy to pochodząca z krajów o większej niż nasza organowej tradycji wiedza na tle szarości oferty  edukacyjnej komunistycznych uczelni była prawdziwą atrakcją. Dziś uczniowie i studenci mogą pracować w innych warunkach korzystając z doświadczeń wielu wykształconych i nawet dokształconych za granicą nauczycieli: obytych w świecie i świetnie zorientowanych. Mają też dostęp do znacznie lepszych niż wówczas instrumentów. I oczywiście internet ... Ta łatwość dostępu jest jednak zwodnicza. Nic nie zastąpi osobistego kontaktu w wieloma specjalistami od różnych organowych „poddziedzin”. Trudno czasem jednak ocenić wartość tego, co przychodzi łatwo.  

Naszym tegorocznym zaproszonym gościem był Peter Planyavsky, wieloletni organista katedry św. Stefana w Wiedniu. Postać niezwykle charyzmatyczna, wielka postać europejskiej sztuki organowej.
Kurs ciekawie się zapowiadał i niezwykle ciekawy był. Podejście do improwizacji Planyavsky’ego jest zupełnie odmienne od znanych mi koncepcji Wolfganga Seifena, Daniela Rotha czy Tomasza Adama Nowaka. Ciekawy element w dyskusji na temat czym jest improwizacja – dużo użytecznych wskazówek dla początkujących i interesujących przemyśleń dla zaawansowanych. Praca nad prostotą i skutecznością przekształcania i obrabiania motywów: fantastyczna nauka twórczej ekonomii. Niezwykle ciekawa okazała się również część kursu poświecona sonatom Mendelssohna. Choć to uwielbiany przeze mnie repertuar dowiedziałem się wielu nowych rzeczy. Planyavsky w bardzo ciekawy sposób naświetlił związki  Mendelssohna z angielską tradycją organową, angielską hymnologią, bardzo ciekawe okazały się spostrzeżenia dotyczące koncepcji formy kompozytora.

Zaś ja – jako wykładowca kursu - oprócz zajęć a w szkole muzycznej zaproponowałem zajęcia na klawesynie pedałowym na Zamku Książąt Pomorskich w Słupsku i organach Mollina (nawiązujących dyspozycją do instrumentu z roku 1650) w kościele św. Jacka.

Sądzę, że warto było w tym rokuy przyjechać do Koszalina (i Słupska).
Mam nadzieję, że uda nam się ten kierunek działania utrzymać również w przyszłości. No, może nie przez kolejne 20 lat...


Brak komentarzy: