środa, 27 marca 2019

Fotokopie, fotokopie … nuty z internetu …


Z problemem styka się chyba każdy uczący; tak na poziomie akademickim jak szkolnym.
Uczniowie / studenci nie korzystają już prawie z drukowanych nut, ale przynoszą – różnej jakości – materiały pobrane z internetu. Ogólna dostępność materiałów nutowych w internecie otwiera oczywiście fantastyczne możliwości. Duży przegląd literatury, możliwość porównania różnych wydań, czasem dostępność pierwotnych edycji bądź manuskryptów, dostęp do dzieł mniej znanych kompozytorów, możliwość pobrania bądź szybkiego sporządzenia głosów orkiestrowych … Koniec ze żmudnym cięciem głosów mniej dostępnych utworów. W razie przygody z zagubioną teczką bądź walizką przywiązany do nut muzyk może szybko pozyskać awaryjny materiał Z drugiej strony: równie oczywiste wady… Zorientowanie się w jakości wydania wymaga już pewnej dozy świadomości; tej często brakuje. Internet proponuje dużą gamę wydań zdezaktualizowanych; w niektórych wypadkach (to specyficzny przypadek francuskiej muzyki klawesynowej) internetowi wydawcy nie dysponują odpowiednimi czcionkami oddającymi wiernie zapis oryginału (ozdobniki) zastępując je innymi. W tym ostatnim wypadku nie jest to duże odstępstwo; jednak opłaca się wiedzieć jaki był zapis oryginalny. Zdarzają się też błędy wynikające z szybkości sporządzania materiałów; niegroźne dla osób, które znają „stacjonarne” wydanie, a sięgają po internetowe dla wygody, mylące jednak dla osób niewtajemniczonych. Błędy powtarzane już zresztą seryjnie przez uczniów i studentów na konkursach.

Chciałbym w tym felietoniku odnieść się jednak do jeszcze jednego aspektu. Organista grający np. choralik Bacha z Orgelbuechlein – za moich uczniowsko-studenckich czasów (nie, to nie jest nostalgia za idyllą minionych czasów) – otrzymywał cały tom podobnych utworów. Zachęcało to do pobuszowania po innych, podobnych kompozycjach, pozwalało zobaczyć grany utwór w kontekście innych. Czasem skłaniało do sięgnięcia po coś jeszcze. Czasem można było też przeczytać też jakąś przedmowę, komentarz ...
Dzisiejszy uczeń otrzymuje / przychodzi z gotowym wydrukiem konkretnego utworu …
A ponieważ i szkoły (polskie szkoły) zostawiają coraz mniej pola dla własnego buszowania coraz bardziej wypełniając uczniowski czas wiedzą do krótktrwałego opanowania pamięciowego (ten brak luzu czasowego staje się coraz większym problemem uczenia muzyki) i gdzieś nam ten kontekst ulatuje …

Ciekaw jestem co Państwo sądzą na ten temat i jak Państwo radzą sobie z tym problemem​?

Brak komentarzy: