piątek, 24 czerwca 2016

Switłana Szabałtina

...zagrała dziś cudowny koncert w kościele św. Łazarza - notabene, siedzibie kultowej instytucji - chóru i jednocześnie szkoły muzycznej dla chłopców - Dudaryk. Na program złożyły się utwory wykonane podczas pierwszego festiwalu muzyki dawnej we Lwowie oraz utwory ze zbioru popularnych utworów, który był własnością rodziny zmarłego niedawno założyciela festiwalu - Romana Stelmaszczuka: tanga, fokstroty, ragtime'y, popularne melodie ...
W dawnym, zaniedbanym nieco malutkim kościele (dawniej rzymsko- obecnie grekokatolickim, zresztą pełno tam polskich pamiątek, tablic itd.), który emanuje (chyba ze względu na drewnianą podłogę) niecodziennym ciepłem Switłanie udało się stworzyć atmosferę domowego muzykowania. Dodajmy - na najwyższym poziomie!
Strasznie się cieszę, że tam byłem, a jeszcze bardziej cieszy mnie to, że wskoczyłem na zastępstwo wykonując partię secondo w dwóch polonezach Ogińskiego i galopach Glinki. A miałem tam być tylko jako słuchacz...
A dla informacji gości mojego bloga:
Switłana Szabałtina jest profesorem Akademii Muzycznej w Kijowie, prowadzi tam od wielu lat jedyne na Ukrainie regularne zajęcia w zakresie gry klawesynowej. Wielka i niezwykle inspirująca postać dla całego środowiska muzyki dawniejszej na (w) Ukrainie. Prawdziwy, wielki profesor. Po prostu ktoś. Wychowawca całej plejady świetnych muzyków.



O wczorajszym koncercie, na którym wystąpiłem z moimi lwowskimi Boginiami - Bożeną Korczyńską i Nastią Arbuzową nie piszę, bo trudno pisać recenzje samemu sobie.
Ale koncert był. Trochę wyciszonych arii z kantat Bacha ...

Brak komentarzy: