
Ponieważ formułą bloga pozwala na kilka bardziej osobistych wspomnień ... poznałem ją nietypowo: jako studentkę reżyserii dźwięku nagrywającą grę zespołu, w którym brał udział mój brat. To było pierwsze spotkanie. Byłem jeszcze uczniem Liceum Muzycznego. Była również jedną z pierwszych osób, które zauważyły mnie jako organistę. Na bardzo wczesnym etapie mojej kariery.
Dzisiaj żałuję, że nasze drogi zawodowe potoczyły się tak, że nasze kontakty nie były zbyt częste. Choć ostatnio miałem wrażenie, że coś się właśnie zmienia...

A niedawno - pożegnanie z profesorem Czesławem Freundem. Dwa razy współpracowaliśmy przy okazji projektów oratoryjnych realizowanych w katowickiej Akademii. Wspominam go jako znakomitego i bardzo kompetentnego chórmistrza. Ale również - znów osobiście - jako człowieka, który wielokrotnie "w biegu" obdarował mnie zwykłym, ciepłym, zachęcającym słowem. To obecnie, szczególnie w środowisku akademickim, rzadka i bardzo wartościowa waluta.
Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że nigdy już nie spotkam go na korytarzu.
Dwie piękne postaci. Jakże zasługują na naszą pamięć i ciepłe wspomnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz