Festiwal i pokaz instrumentów, które w Polsce noszą śmieszną (i przywodzącą na myśl infantylną powtarzalność) nazwę "katarynka", a w krajach germańskich dumnie zwą się "Drehorgel" albo "draaiorgel". Organy!
Bo to i są organy. Rodzaj automatycznych organów, w których poszczególne wentyle otwierają miast palców wykonawcy dziurki w perforowanej taśmie. Mało kto zdaje sobie sprawę, że budowa takiego automatu to nie tylko zadanie dla inżyniera. Najpierw należy zrozumieć pewne praktyki wykonawcze, a potem sprawić aby "martwy" automat wykonywał je jak żywy człowiek.
Najbardziej podobali mi się "kataryniarze" z Bawarii - Gisela i Josef Lechner. Dlatego, że sympatyczni, Ale również ze względu na fntastyczne bogactwo fakturalne tych mechanicznych utworów zapisanych na wałkach z tasmą perforowaną (wielu wałkach -to chyba widać!). Tym bardziej, że sam mogłem spróbować sił jako kataryniarz. I chyba dobrze mi szło. Nawet nie zahaczałem obcych dźwięków!
Instrumenty te budowane są przez organmistrzów, posiadają rejestry i, co tu mówić, są pełnoprawnymi członkami rodziny organów.
Albo - fisharmonii ... (na takim instrumencie grała pani Gisela).
Wesołe i wzruszające popołudnie. Dziękuję i proszę o jeszcze!


A każdy wałek zawiera cztery melodie :
I co? Nie mówiłem, że rejestry są ?
jak w organach - bo to są organy !!!
4 komentarze:
Byłam! Absolutnie świetna inicjatywa, aczkolwiek nikt z organizatorów nie pomyślał o jakiejkolwiek promocji. Ot, miły dodatek do Jarmarku z okazji urodzin miasta.
Katarynki??? Fajna sprawa, zawsze chciałam zobaczyć taki koncert :D
Na pewno warte wypromowania - to podróż w przeszłość ! :)
Więcej taki wydarzeń !
Prześlij komentarz