Trudno mi oceniać czy Putin przeliczył się, czy nie ... Czy są to nerwowe konwulsje wyprowadzonego z równowagi satrapy, czy też stoi za tym jakaś chłodna i racjonalna kalkulacja zysków i strat.
Paradoksalnie zajmowanie kolejnych części Ukrainy bedzie wzmacniało narodową świadomość Ukraińców. Wydaje się, że Ukraińcy teraz dostrzegli, że ułomna dość formuła ich państwa - powiedzmy to otwarcie; pełnego dotychczas korupcji i politycznego warcholstwa - jest na tle sprawnej, lecz na wskroś autorytarnej i pełnej pogardy dla praw człowieka państwowości rosyjskiej - godną ochrony wartością. Ułomną, lecz w tych geopolitycznych warunkach cenną i rzadką. Ten fakt dostrzegło chyba również wielu rosyjskojęzycznych Ukraińców ...
Putin ma teraz pewnie dwie drogi. Albo zajmie Krym i tym samym wzmocni ukraińską - zrodzoną z buntu i oporu - świadomość narodową, bądź wprowadzi tylko pożądany element niepokoju zakładając jakiś zdominowany przez mafijne układy państwowy krymski (lub, co gorsza - w wypadku inkorporacji Donbasu, czy Odessy - małorosyjski) twór. Coś w rodzaju Nadniestrza permanentnie destabilizującego sytuację w regionie. W tym drugim wypadku będzie mógł oficjalnie utrzymywać, że nie dokonał aktu militarnego zajęcia i jednocześnie budować dalej sferę wpływów wśród tych rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy, którzy nie opowiedzieli się jednoznacznie.
Zastanawiam się, czy jest tak, że Putin nie jest nawet w stanie wyobrazić sobie, że ludzie na Ukrainie - przecież sowieccy przez tak długi czas - potrafią myśleć kategoriami wolności, państwowości. Tymi kategoriami, które zbudowały zachodnią cywilizację ? Czy coś takiego jest dla niego po prostu niewyobrażalne?
To chyba prawdopodobne ...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Majdan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Majdan. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 3 marca 2014
niedziela, 2 marca 2014
Ukraina
Zamilkłem na temat Ukrainy. Trudno pisać efektowne i błyskotliwe analizy, kiedy moi przyjaciele stanęli przed perspektywą możliwej napaści na ich kraj przez złośliwego, mściwego kremlowskiego bandziora.
Jestem z Wami i myślę o Was.
Jestem z Wami i myślę o Was.
środa, 29 stycznia 2014
Niby-amnestia
Ukraiński Parlament przyjął tzw. uchwałę Mirosznyczenko. Przewiduje ona amnestię pod warunkiem opuszczenia przez protestujących budynków administracji i dróg. Sam autor projektu tłumaczy, że jest to ustępstwo w stosunku do pierwotnej wersji bo przecież Majdan budynkiem nie jest.
Jak widać rządzący nie mają żadnych skrupułów aby kupczyć prawem i szantażować społeczeństwo (bo przecież rzeczywistym przeciwnikiem Janukowycza w tej walce stało się ukraińskie społeczeństwo). Przecież zatrzymani albo zasługują na amnestię, albo nie. A tu wydaje się (a w zasadzie można mieć pewność), że ci, którzy dali się złapać stają się kartą przetargową w rękach słabiutkiei ukraińskiej władzy, zakładnikami Janukowycza, jednym z nielicznych argumentów...
Jak widać rządzący nie mają żadnych skrupułów aby kupczyć prawem i szantażować społeczeństwo (bo przecież rzeczywistym przeciwnikiem Janukowycza w tej walce stało się ukraińskie społeczeństwo). Przecież zatrzymani albo zasługują na amnestię, albo nie. A tu wydaje się (a w zasadzie można mieć pewność), że ci, którzy dali się złapać stają się kartą przetargową w rękach słabiutkiei ukraińskiej władzy, zakładnikami Janukowycza, jednym z nielicznych argumentów...
niedziela, 26 stycznia 2014
Brave or foolish?
No właśnie, wracając do Maślankiewicza...
Brave or foolish? Or both? (pytanie zadane przez dziennikarza BBC)...
Ja myślę, że rzeczywiście jedno i drugie. W relacjach Maślankiewicza nie widać pogłębionego zainteresowania Ukrainą, wydarzenia komentuje jak mecz sportowy. Chyba trochę bez należnej powagi.
Ale - tak jak pisałem - notowania Polski na Ukrainie znowu poszły w górę. Choć, w świecie poważnej i pogłębionej żurnalistyki pewnie niekoniecznie...
Muszę powiedzieć, że ostatnio w jednej z relacji z Majdanu usłyszałem: "Sława Polszczi". Dla mnie - wzruszające.
Pewnie i dla nas słowa "Sława Ukrajini" coraz mniej kojarzyć się będą z polsko-ukraińskimi konfliktami, a coraz bardziej z ich bohaterską walką o godność i wolność.
Brave or foolish? Or both? (pytanie zadane przez dziennikarza BBC)...
Ja myślę, że rzeczywiście jedno i drugie. W relacjach Maślankiewicza nie widać pogłębionego zainteresowania Ukrainą, wydarzenia komentuje jak mecz sportowy. Chyba trochę bez należnej powagi.
Ale - tak jak pisałem - notowania Polski na Ukrainie znowu poszły w górę. Choć, w świecie poważnej i pogłębionej żurnalistyki pewnie niekoniecznie...
Muszę powiedzieć, że ostatnio w jednej z relacji z Majdanu usłyszałem: "Sława Polszczi". Dla mnie - wzruszające.
Pewnie i dla nas słowa "Sława Ukrajini" coraz mniej kojarzyć się będą z polsko-ukraińskimi konfliktami, a coraz bardziej z ich bohaterską walką o godność i wolność.
sobota, 25 stycznia 2014
Ukraina jako wyrzut sumienia
Los Ukrainy i moich przyjaciół na Ukrainie jest dla mnie ciągłym wyrzutem sumienia.
Tam zawierucha, a ja tu mogę spokojnie zajmować się moimi sprawami: myśleć o sztuce, muzyce, tworzyć ją, pisać jakieś teksty, grać koncerty ...
Od przeszło dwudziestu lat żyję w kraju, który pozwala mi zajmować się tym, co lubię bez lęku o każdy następny dzień.
A przecież wiem, że to się dzieje tuż obok. Ludzie, którzy tam żyją ludzie są do mnie podobni. Na ulicy w Polsce ich nie rozpoznasz, po kilku miesiącach trudno nawet odróznić ich po akcencie. I jakże wielu wspaniałych artystów; pełnych inicjatywy, pomysłów, wiedzy i intuicji... Są często fantastycznie wykształceni...Po prostu: Europejczycy pełną gębą!
Im przypadł w udziale smutniejszy los - jedyną w tej chwili estradą, na której mogą bronić ideałów stał się Majdan. Mogą pojechać do Kijowa w roli anonimowej składowej masy, która własnymi ciałami osłania godność narodu przed zbirami nasyłanymi przez gangstera-prezydenta. Trudne zadanie dla muzyka, artysty...
Często przypisujemy sobie pewną wyższość mówiąc: "No tak, ale oni są trochę sami sobie winni, to społeczeństwo naznaczone przez komunizm, spaczone trwającym prawie cały wiek dławieniem wszelkich normalnych, obywatelskich jest zachowań".
To jest o tyle prawda, że Janukowycz wygrał w wolnych (choć pełnych nieprawidłowości) wyborach.
Nie jestem jednak pewny, że u nas to niemożliwe.
Jak my zachowalibyśmy się w godzinie próby? Czy mielibyśmy tyle odwagi i determinacji co oni? Może mieliśmy trochę tylko więcej szczęścia, może pomogło nam trochę tylko lepsze położenie geograficzne, może kilka rozsądnych i sensownych decyzji podjętych czasem nieoczekiwanie (Papież zachęcający Polaków do głosowania za akcesją słowami: "Polska zawsze była częścią Europy" choć z drugiej strony tę właśnie Europę krytykował jako cywilizację śmierci. Przypomnijmy również, że Polska stała się członkiem UE za rządów lewicy, postkomunistów...).
Powinniśmy być czujni i wszelkimi siłami bronić tej naszej wciąż nieco chwiejnej demokracji przed psuciem. Bo popsuć ją szalenie łatwo.
PS Oglądałem harce Maślankiewicza z Berkutem.
http://www.youtube.com/watch?v=ACo-70nEl6o
Na początku wydało mi się to nieco tanim (choć oczywiście niezmiernie ryzykownym) sposobem lansu.
Niemniej Ukraińcy są zachwyceni Jego odwagą. Fakt, że Polak podchodzi do berkutowca i mówi do niego: "Co robisz? Ty - Ukrainiec?!" okazał się to fantastycznym wkładem w budowę takiej transgranicznej sympatii. Ta sympatia jest bardzo nam potrzebna. Niezależnie od tego, kto teraz wygra, musimy starać się budować nasz pozytywny obraz na Ukrainie. Oni muszą wiedzieć, że jesteśmy po ich stronie.
Na tle nieco pasywnej roli polskich polityków - prezydenta i rządu - był to chyba (niezależnie od oceny tego typu żurnalistyki) strzał w dziesiątkę.
Tam zawierucha, a ja tu mogę spokojnie zajmować się moimi sprawami: myśleć o sztuce, muzyce, tworzyć ją, pisać jakieś teksty, grać koncerty ...
Od przeszło dwudziestu lat żyję w kraju, który pozwala mi zajmować się tym, co lubię bez lęku o każdy następny dzień.
A przecież wiem, że to się dzieje tuż obok. Ludzie, którzy tam żyją ludzie są do mnie podobni. Na ulicy w Polsce ich nie rozpoznasz, po kilku miesiącach trudno nawet odróznić ich po akcencie. I jakże wielu wspaniałych artystów; pełnych inicjatywy, pomysłów, wiedzy i intuicji... Są często fantastycznie wykształceni...Po prostu: Europejczycy pełną gębą!
Im przypadł w udziale smutniejszy los - jedyną w tej chwili estradą, na której mogą bronić ideałów stał się Majdan. Mogą pojechać do Kijowa w roli anonimowej składowej masy, która własnymi ciałami osłania godność narodu przed zbirami nasyłanymi przez gangstera-prezydenta. Trudne zadanie dla muzyka, artysty...
Często przypisujemy sobie pewną wyższość mówiąc: "No tak, ale oni są trochę sami sobie winni, to społeczeństwo naznaczone przez komunizm, spaczone trwającym prawie cały wiek dławieniem wszelkich normalnych, obywatelskich jest zachowań".
To jest o tyle prawda, że Janukowycz wygrał w wolnych (choć pełnych nieprawidłowości) wyborach.
Nie jestem jednak pewny, że u nas to niemożliwe.
Jak my zachowalibyśmy się w godzinie próby? Czy mielibyśmy tyle odwagi i determinacji co oni? Może mieliśmy trochę tylko więcej szczęścia, może pomogło nam trochę tylko lepsze położenie geograficzne, może kilka rozsądnych i sensownych decyzji podjętych czasem nieoczekiwanie (Papież zachęcający Polaków do głosowania za akcesją słowami: "Polska zawsze była częścią Europy" choć z drugiej strony tę właśnie Europę krytykował jako cywilizację śmierci. Przypomnijmy również, że Polska stała się członkiem UE za rządów lewicy, postkomunistów...).
Powinniśmy być czujni i wszelkimi siłami bronić tej naszej wciąż nieco chwiejnej demokracji przed psuciem. Bo popsuć ją szalenie łatwo.
PS Oglądałem harce Maślankiewicza z Berkutem.
http://www.youtube.com/watch?v=ACo-70nEl6o
Na początku wydało mi się to nieco tanim (choć oczywiście niezmiernie ryzykownym) sposobem lansu.
Niemniej Ukraińcy są zachwyceni Jego odwagą. Fakt, że Polak podchodzi do berkutowca i mówi do niego: "Co robisz? Ty - Ukrainiec?!" okazał się to fantastycznym wkładem w budowę takiej transgranicznej sympatii. Ta sympatia jest bardzo nam potrzebna. Niezależnie od tego, kto teraz wygra, musimy starać się budować nasz pozytywny obraz na Ukrainie. Oni muszą wiedzieć, że jesteśmy po ich stronie.
Na tle nieco pasywnej roli polskich polityków - prezydenta i rządu - był to chyba (niezależnie od oceny tego typu żurnalistyki) strzał w dziesiątkę.
poniedziałek, 9 grudnia 2013
Ukraina - Lenin i Sikorski
Padł pomnik Lenina na Besarabce.
Wielu Ukraińców jest jednak zaniepokojonych - uważają to za prowokację, a w najlepszym razie za rozmywanie idei Majdanu. Odpowiedzialność za zniszczenie pomnika wzięła na siebie partia "Swoboda".
Moi ukraińscy przyjaciele już przy okazji zwracali mi uwagę na sposób, w jaki Partia Regionów posługuje się ukraińskim nacjonalizmem. Wspieranie takich ruchów na Lwiwszczynie pozwala znakomicie rozgrywać kartę "banderowców" i rzekomego faszyzmu. Pozwala to kanalizować strachy i lęki części ukraińskiego społeczeństwa w bezpiecznym dla władzy korycie, odwracać uwagę od rzeczy istotnych.
Przypomina mi to trochę niedawne wydarzenia u nas; te spod ambasady rosyjskiej, kiedy to polscy nacjonaliści radośnie zadziałali w interesie tych sił w Rosji. którym Polska potrzebna jest jako bezpieczny straszak i fantastyczny sposób odwracania uwagi od własnego podwórka.
Trochę dziwię się zatem ostatniej wypowiedzi Sikorskiego, który pochwalił rozbicie pomnika. Lenin nie zasługuje oczywiście na pomniki w cywilizowanych krajach, niemniej w obecnej sytuacji sprowadzanie walki o demokrację, europejskość, uczciwość i przejrzystość w życiu publicznym na Ukrainie do takich akcji jest na rękę władzy Janukowycza. Dziwię się również pouczaniu Ukraińców, że nie powinni domagać się ustąpienia obecnych władz. Oczywiście, bardzo wyraźnie widać podczepianie się liderów opozycji (Kliczko, Jaceniuk) pod prąd wydarzeń; myślę jednak, że nie jest to li tylko koniunkturalne i cyniczne wykorzystywanie nadarzającej się okazji. Choć może rzeczywiście nie jest dobrze, kiedy do konfrontacji nawołują właśnie politycy. Poziom emocji jest jednak na Ukrainie ogromny; wiatr historii dotyka również chłodno kalkulujących na co dzień uczestników życia politycznego. Po prostu, taki jest ten historyczny moment.
W Polsce nie ma dnia, aby opozycja nie żądała ustąpienia rządu (na przykład z powodu smoleńskiej brzozy). Czasem się z tych żądań podśmiewamy; nie przychodzi nam jednak do głowy kwestionowanie prawa do kwestionowania. Ot, takie reguły demokracji... A Janukowycz rzucając Berkut na bezbronnych studentów rzeczywiście przekroczył - jak to powiedział Juryj Łucenko - czerwoną linię. W oczach ogromnej części Ukraińców sam odebrał sobie mandat do sprawowania władzy i nie nam narzucać im dyktatora!
Wielu Ukraińców jest jednak zaniepokojonych - uważają to za prowokację, a w najlepszym razie za rozmywanie idei Majdanu. Odpowiedzialność za zniszczenie pomnika wzięła na siebie partia "Swoboda".
Moi ukraińscy przyjaciele już przy okazji zwracali mi uwagę na sposób, w jaki Partia Regionów posługuje się ukraińskim nacjonalizmem. Wspieranie takich ruchów na Lwiwszczynie pozwala znakomicie rozgrywać kartę "banderowców" i rzekomego faszyzmu. Pozwala to kanalizować strachy i lęki części ukraińskiego społeczeństwa w bezpiecznym dla władzy korycie, odwracać uwagę od rzeczy istotnych.
Przypomina mi to trochę niedawne wydarzenia u nas; te spod ambasady rosyjskiej, kiedy to polscy nacjonaliści radośnie zadziałali w interesie tych sił w Rosji. którym Polska potrzebna jest jako bezpieczny straszak i fantastyczny sposób odwracania uwagi od własnego podwórka.
Trochę dziwię się zatem ostatniej wypowiedzi Sikorskiego, który pochwalił rozbicie pomnika. Lenin nie zasługuje oczywiście na pomniki w cywilizowanych krajach, niemniej w obecnej sytuacji sprowadzanie walki o demokrację, europejskość, uczciwość i przejrzystość w życiu publicznym na Ukrainie do takich akcji jest na rękę władzy Janukowycza. Dziwię się również pouczaniu Ukraińców, że nie powinni domagać się ustąpienia obecnych władz. Oczywiście, bardzo wyraźnie widać podczepianie się liderów opozycji (Kliczko, Jaceniuk) pod prąd wydarzeń; myślę jednak, że nie jest to li tylko koniunkturalne i cyniczne wykorzystywanie nadarzającej się okazji. Choć może rzeczywiście nie jest dobrze, kiedy do konfrontacji nawołują właśnie politycy. Poziom emocji jest jednak na Ukrainie ogromny; wiatr historii dotyka również chłodno kalkulujących na co dzień uczestników życia politycznego. Po prostu, taki jest ten historyczny moment.
W Polsce nie ma dnia, aby opozycja nie żądała ustąpienia rządu (na przykład z powodu smoleńskiej brzozy). Czasem się z tych żądań podśmiewamy; nie przychodzi nam jednak do głowy kwestionowanie prawa do kwestionowania. Ot, takie reguły demokracji... A Janukowycz rzucając Berkut na bezbronnych studentów rzeczywiście przekroczył - jak to powiedział Juryj Łucenko - czerwoną linię. W oczach ogromnej części Ukraińców sam odebrał sobie mandat do sprawowania władzy i nie nam narzucać im dyktatora!
niedziela, 24 listopada 2013
Krótki wpis o Ukrainie
To, co dzieje się obecnie na Ukrainie śledzę z ogromnym zainteresowaniem i smutkiem. Bo
chyba nasza nadzieja pozyskania bliskiego nam przecież sąsiada dla tego świata, w którym znaleźliśmy
się my odchodzi w sferę marzeń. Oczywiście – jako Polak nie mogę rościć sobie
prawa do dyktowania Ukrainie i Ukraińcom jaką drogę powinni obrać. Chciałbym,
aby Ukraina przybliżała się do Europy, a nie oddalała, ale oczywiście muszę
przyjąć do wiadomości oczywistą zależność ekonomiczną od Rosji, która jest
jednym z argumentów dla uzasadniania eurosceptycznych, albo europasywnych
decyzji.
Cieszę się, że właśnie teraz ukazał się na polskim rynku arcyciekawy
wywiad Izabeli Chruślińskiej z Oksaną Zabużko przynoszący polskiemu
czytelnikowi lawinę informacji o osobach, książkach, ideach, które ukształtowały współczesną ukraińską kulturę. Wywiad, który może też wzbudzać podziw dla tego,
co Ukraińcom udało się dokonać w niesłychanie niesprzyjających warunkach XX
wieku, w którym radziecka władza językowi ukraińskiemu wyznaczyła ściśle
określoną rolę i próbowała zamknąć go w getcie ludowego dialektu (kontynuując zresztą
w ten sposób antyukraińską politykę caratu). Jak wiele zrobiono dla odrodzenia
ukraińskiego języka jako języka możliwego
do zastosowania we wszystkich obszarach życia (literatura, nauka, polityka...) w ciągu ostatnich 20 lat...
Z mojej strony – nieustanny podziw dla Ukraińców,
ukraińskiej kultury i ukraińskiej wytrwałości w obronie własnych ideałów. W obliczu prześladowań o skali nieporównanej z losem Polaków.
Subskrybuj:
Posty (Atom)