sobota, 29 sierpnia 2015

Prezydent Duda w Berlinie

Myślę, że wszystkim spadł nieco kamień z serca. Wizyta prezydenta Dudy w Berlinie nie wywołała silniejszych emocji i nie przyniosła ze sobą - przynajmniej na poziomie werbalnym - reorientacji naszej polityki względem naszego najważniejszego sąsiada.
Uważam jednak, że słowa dotyczące Ukraińców dowodzą bądź niezrozumienia bądź celowego manipulowania faktami.
Porównanie migrantów z Ukrainy - nawet tych, którzy w Polsce pracują nie ze względów ekonomicznych, a rzeczywiście stali się ofiarą konfliktu we wschodniej części kraju - jest głęboko nieuzasadnione.
Mamy tu do czynienia z krajem o wysokim poziomie edukacji i niewspółmiernym do niego poziomie życia obywateli. Z krajem, którego obywatele posługują się podobnym do polskiego językiem (bądź językami - stąd niewielka bariera rozumienia i adaptacji do polskiej kultury). Z krajem, którego część wchodziła w skład dawnej Rzeczpospolitej (nie chodzi mi o ponowne zawłaszczanie, a tylko o wskazanie na wspólne korzenie, ideały i dużą część systemu pojęć i wartości - to bardzo widoczne w zachodniej części Ukrainy).
Po prostu stało się tak, że ludzie o podobnej do naszej kulturze znaleźli się w mniej sprzyjających warunkach. Czasem tylko w wyniku takiego, a nie innego ustawienia po wojnie granic!
Porównanie z emigrantami z Afryki jest głęboko nieuczciwe i trudno się dziwić, że odbierane jest w Niemczech, które czynią konkretne wysiłki dla zrobienia czegoś dla tych "trudnych" emigrantów, jako wykręcanie się Polski od problemu.

Musimy spojrzeć na Ukraińców jako na tych, którzy budują nasz dobrobyt. Nawet jeśli pracują na szaro, wykonują prace, których Polacy nie chcą się podjąć. Przy oficjalnym zatrudnieniu (biorąc pod uwagę marny przyrost naturalny w Polsce) zmniejszają problemy systemu ubezpieczeń.
Widzimy ich wokół nas. Często pracują ciężej niż my. Dla nas.
Porównajmy ich do Polaków pracujących niegdyś na szaro w Niemczech. Albo do tych, którzy obecnie budują dobrobyt Wielkiej Brytanii.
I - niech przyjeżdżają. Oprócz dodanej wartości ekonomicznej wzbogacają nasz polski zaścianek, czyniąc go ciekawszym i lepszym.

wtorek, 25 sierpnia 2015

Niewdzięczni Ukraińcy

Źli, niedobrzy Ukraińcy...
Przecież powinni skakać z radości, że polski prezydent dołączy do rozmów i powie Putinowi; "Hola, hola!". Z właściwą własnej formacji politycznej zręcznością i znajomością postsowieckich realiów.

A na poważnie ... Jak skandalicznym trzeba być amatorem w zakresie polityki zagranicznej, aby wyobrażać sobie, że Ukraińcy nie zrozumieją, że propozycja miała na celu pomachanie szabelką na użytek polskiego wyborcy. Czy prezydent Duda miał jakiś pomysł na pomoc Ukrainie i rozwiązanie sporu? Nic o tym nie wiadomo. Przyszedł z pustymi rękami. Po prostu chciał sobie posiedzieć przy stole rokowań jak równy z równymi.
A tu taki afront.
Niestety, tak to nie działa ...
Cóż, Ukraina nie może sobie pozwolić na amatorszczyznę w kontaktach z Rosją. I dopuszczanie nawiedzonych amatorów do rozmów. Zbyt wysoką cenę miałaby do zapłacenia.

A my - jak widać - możemy.


Martine Argellies w akcji


niedziela, 26 lipca 2015

Naprawdę zdobiony klawesyn ... Martine Argellies

... a przynajmniej płyta rezonansowa.
Duża ilość pięknych szczegółów. Instrument zbudowany przez budownicz(kę ?) Martine Argellies z Montpellier. Kopia klawesynu Goujon.

























http://argellies.free.fr/menu.htm

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Jubileusz Marietty Kruzel

I ja tam byłem i wino piłem!

Marietta Kruzel jest ogromnie ważną osobą w moim życiu. To dzięki niej gram na organach. To właśnie dzięki niej zdecydowałem się być muzykiem.
Na organy - kiedy było mi 14 wiosen - poszedłem bardziej z zainteresowania. Aby rozejrzeć się w czymś nowym, nieznanym. Fascynowały mnie te dźwięki dobiegające zza czarnych drzwi w podziemiach naszej szkoły.
Marietta Kruzel była wtedy w szczytowej formie artystycznej. Była też profesorem z powołania, możnaby rzec - klasotwórczym. Im więcej pracuję w szkolnictwie tym bardziej zauważam takie klasotwórcze osoby, które swoimi działaniami są w stanie zintegrować adeptów danego instrumentu, wytyczyć uczniom cel i wskazać im obiecującą perspektywę. Skupić wokół czegoś co jest ciekawe. 

Do Pani Profesor chodziliśmy w czasie stanu wojennego, kiedy szkoła była zamknięta by pogadać. Zapraszała nas też do siebie na wspólne słuchanie muzyki organowej.
Ja w ten nowy świat organów wpadłem po uszy w ciągu roku i zostałem. Na zawsze!

Jubileusz stał się wspaniałym, wielkim i zasłużonym świętem Marietty Kruzel - jednego z Wielkich Nauczycieli. 


niedziela, 31 maja 2015

Małgorzata Klajn wygrywa konkurs Annelie de Man w Amsterdamie - 2015

Kolejna - po wspaniałym sukcesie w Pesaro Darii Kubik, Maurycego Raczyńskiego i Edyty Suchanek radość sprawiona mi przez studenta. Ostatnio ciągle coś przywożą.
Pierwsza nagroda Małgorzaty Klajn, która - w moich oczach - coraz bardziej urasta do rangi charyzmatycznego wykonawcy muzyki współczesnej. A właśnie współczesnej muzyce klawesynowej poświęcony był ten konkurs. Może uda się wkrótce wrzucić więcej zdjęć ...
Na razie dzielę się radością z czytelnikami mojego bloga.

Wielki koncert w małej sali. Gabriela Szendzielorz-Jungiewicz i fortepianowa improwizacja.

Są profesorowie-celebryci i profesorowie, którzy bez wielkiego rozgłosu realizują niezwykle ciekawe projekty. Czasem są to działania nie należące do głównego nurtu muzycznego odtwórstwa będącego główną przecież domeną naszego akademickiego kształcenia.  Gabriela Szendzielorz-Jungiewicz  należy niewątpliwie do tej drugiej grupy. Od wielu lat niestrudzenie promuje muzykę współczesną, zachęca również studentów do improwizowania w różnych współczesnych stylach.
Jestem pod wrażeniem konsekwencji, z jaką wykonuje swoją artystyczną misję.
Stąd niniejszy króciutki wpis będący wyrazem mojego uznania i sympatii dla tych artystycznych poczynań.
Dotyczy koncertu, który zorganizowała 19 maja dla studentów-pianistów. Niezwykle ciekawy i przekonywujący pokaz tego jak ciekawie można grać bez nut i w jaki ciekawy sposób można wykorzystywać elementy muzycznej literatury wykuwając z nich nowe muzyczne byty.Piszę o tym dlatego, gdyż niektórzy uważają, że improwizowanie jest tworzeniem z niczego, a sięgnięcie po wzór - to plagiat. Tymczasem tak naprawdę improwizowanie jest ciągłym dialogiem z tradycją tak oralną, jak piśmienną, dialogiem tym ważniejszym, że świadczy o żywotności danej tradycji.
Muzyk, który sam sprawdzi muzyczny potencjał danego pomysłu, motywu inaczej grać będzie przecież potem zamknięty utwór, który jest przecież jedną z możliwych hipostaz.

Mówi się, że w środowisku klasyków pianiści to najmniej improwizujący muzycy.  Dziękuję za tak przekonywujący dowód, że guzik to prawda!
A wykonawcom, którzy zainteresowali  i obdarowali mnie masą pozytywnej energii serdecznie dziękuję.