...jeszcze taka refleksja. Przerażony jestem ilością głupoty przelewającej się przez polski internet i dotyczącej aktualnych wydarzeń na Ukrainie. W oficjalnym dyskursie widać coraz większe zainteresowanie Ukrainą, sympatię dla - powiedzmy to mega-bukwami - BLISKICH NAM I ZROZUMIAŁYCH - niepodległościowych i wolnościowych dążeń Ukraińców.
Chyba nas wzięło, wielu z nas ...
Dla mnie fajne jest też to, że w polskiej telewizji Ukraina stała się jakby częścią nas; polscy dziennikarze podchodzą sobie do przechodniów w Kijowie, zadają pytania po polsku, słyszymy odpowiedzi po ukraińsku. Bez tłumaczy, pośredników. To nie dzieje się w Afryce, to prawie u nas. To ważne. Ukraińcy już dawno przestali być obcy, a teraz stają się nam naprawdę bliscy i ważni.
W tym wybuchu proukraińskiej euforii nienawiść nie prezentuje się ładnie, stąd wiele żalów wylewa się pod postacią anonimowych komentarzy. Niesłychanie obrzydliwych i wystawiających nam nienajlepsze świadectwo. Bo przecież prawdą jest i nasze zauroczenie, i ten bełkot. Autorzy tego bagna żyją wśród nas, spotykamy ich na ulicach.
Cóż, pewnie internet to śmietnik, ale we własnym interesie musimy wciąż być świadomi, że aniołami - jako naród - nie jesteśmy. A ta nienawiść do innych - Żydów, Ukraińców - to może zakamuflowana niechęć do ludzi jako takich. Groźna dla nas wszystkich.