Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hammond. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hammond. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 27 czerwca 2017

Nowy-stary pozytyw Mollina. I coś zupełnie innego: Pod prąd.


Ogromnie się wzruszyłem widząc jeden z pierwszych dwóch (o ile się nie mylę) pozytywów wykonanych przez nieodżałowanego organmistrza Józefa Mollina - prekursora wielu dobrych zmian w polskim organmistrzowstwie (również jednego z pierwszych budowniczych regularnie budujących instrumenty mechaniczne). Na organach tych grałem koncert na samym początku mojej kariery, chyba w Ostromecku w 1991 lub 1992 roku.


Instrument stoi obecnie w Muzeum Okręgowym (Ratusz) w Toruniu. Został też znakomicie odrestaurowany przez Krzysztofa Deszczaka z Lublina, którego działalność zasługuje również na najwyższe uznanie.

Powtórna inauguracja pozytywu uzyskała jednak dość niecodzienną oprawę. Organizatorzy (Festiwal Muzyki Cichej, Towarzystwo Bachowskie) zachęcili nas (koncert wykonywałem z moją żoną - Irminą Obońską) do zestawienia instrumentu z niezwykłymi towarzyszami - dwojgiem współczesnych emulacji organów Hammonda - Clavią Nord C2D i Hammondem XK 1. Clavia Nord - oprócz brzmień Hammonda B3 (oraz organów Farfisa i Vox) dysponuje cyfrowymi próbkami organów barokowych. Stąd możliwe było wykonanie muzyki na "dwa pozytywy".
Zanim opiszę - z mojego oczywiście punktu widzenia - efekt muszę przypomnieć, że dla większości miłośników organów piszczałkowych organy elektroniczne (w różnych postaciach) stanowią kamień obrazy. Szczególnie te mające za zadanie imitować organy klasyczne, choć warto przypomnieć, że pierwsze Hammondy miały być tańszym instrumentem kościelnym i dopiero post factum  stały się sztandarowym instrumentem muzyki jazzowej, a przede wszystkim bluesa. 
No więc - efekt był dobry ! W bardzo nieoczekiwany sposób pozytyw i Clavia Nord stopiły się w jedno brzmienie np. w Canzonie Adama Jarzębskiego. 
Dzięki obecności dodatkowego "klawisza" mogliśmy też pokazać dwuorganowy koncert Solera i wykonać Sonatę triową G-dur Bacha. 



Osobiście lubię grać i na tradycyjnych instrumentach - dających większą możliwość kontroli artykulacji i dźwięku, i imitujących je na instrumentach elektronicznych. W różnych postaciach stały się one częścią współczesnego świata. Wydaje mi się jednak, że umiejętność dobrego "oszukania" słuchacza jest możliwa dla wykonawcy, który zna brzmienie i funkcjonowanie oryginału. 

A przede wszystkim jak fajnie móc bawić się różnymi klawiszami! I o tym jest i będzie ten blog!


sobota, 12 kwietnia 2014

Zabytkowy Hammond Commodore w akcji

Jeden z moich instrumentów - Hammond Commodore - instrument z lat 70-tych doczekał się rejestracji płytowej !
Płyta ma charakter lekki; zależało mi na tym, aby pokazać, że połączenie klasyki i popu jest możliwe.
Ta fuzja wynika zresztą ze specyfiki instrumentu - łączącego wiele zalet organów "klasycznych", kinowych i hammondowatych.
Tranzystorowa generacja instrumentów przeminęła zbyt szybko; klasyka pominęła te instrumenty, a w jazzie i muzyce rozrywkowej nie zdołały one przebić instrumentów lampowych (bardziej rasowych, choć może mniej przymilnych :-) )
Myślę, że tę historyczną niesprawiedliwość warto co nieco ponaprawiać.

Zapraszam do słuchania !



wtorek, 5 listopada 2013

Marcin Zieliński w zabrzańskim Fortepianarium

Jak wszystkim chyba wiadomo jestem zwolennikiem tezy, że analogowe instrumenty elektroniczne to kraina, którą kompozytorzy i wykonawcy XX-wieku (myślę bardziej o "klasykach") ze szkodą dla sztuki przeoczyli. Udowodnił to w ostatnią niedzielę w zabrzańskim Fortepianarium organista Marcin Zieliński.
To postać ciekawa - instrumentalista, kompozytor, aranżer ... spełniający się w muzyce klasycznej i jazzowej. Czasem - jak ostatnio - na jednym koncercie.
W części jazzowej wystąpił w trio z gitarzystą Andrzejem Kańskim i perkusistą Wojciechem Bylicą.
Mnie - jako właściciela Hammonda E-112 sprezęgniętego z Leslie 760 zachwyciły jednak solowe utwory organowe; gdzie lampowy Hammond okazał się medium fascynującym w muzyce Karga-Elerta, Langlais i ... Hindemitha. Brzmienia, które wyczarował z instrumentu Marcin Zieliński sprawiły, że po raz kolejny się w moim Hammondzie rozkochałem.

Dziękuję i gratuluję !

wtorek, 5 lutego 2013

Przyjmę używane organy, fortepian ...może do Fortepianarium ?

Fortepianarium działa; w każdą pierwszą niedzielę miesiąca organizujemy koncert.
Chciałbym dalej wzbogacać posiadane przez nas instrumentarium.
Tym bardziej, że z fortepianami w Polsce różnie się dzieje. Kultura poszanowania instrumentów przedstawia do życzenia ... wiele :




Na pewno wielu z czytelników bloga wie o dziwnych instrumentach; nieprzydatnych już praktycznie i zawadzających gdzieś fortepianach, lub analogowych, "przestarzałych" instrumentach elektronicznych. Chcielibyśmy docelowo skompletować reprezentatywną kolekcję - tak fortepianów, jak i "analogów".

Będę wdzięczny za informacje.
Proszę pamiętać, że zamiast wyrzucać instrument - może jest szansa znalezienia dla niego nowego miejsca ?

A do Zabrza, do Fortepianarium w Domu Kawalera na Ludwiga Polu nieustannie zapraszam.

Cieszę się również z dyskusji na temat wirtualnych i cyfrowych organów.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że ma ona również pewien koloryt "komercyjny" i nie jest tylko ideowym sporem dotyczącym wyższości jednej technologii nad drugą.

Sądzę jednak, że ta wymiana poglądów jest cenną wartością i wszystkim komentatorom serdecznie dziękuję !