Koncert klawesynowy Góreckiego, który wczoraj grałem na
koncercie w Filharmonii Śląskiej, to
pewien fenomen klawesynowej literatury. Utwór niezwykle prosty, budowany według recept minimal music. Jednocześnie niezwykle skuteczny emocjonalnie i
znakomicie skonstruowany. Po prostu udany. I niezwykle silnie osadzony w
tradycji – temat drugiej części przywodzi na myśl lekkość tematów rond Mozarta,
w dalszym przebiegu pojawiają się jakby nawiązania do Bartoka i
Strawińskiego...
Klawesynista wykonujący ten utwór staje przed pytaniem –
jaki instrument będzie idealnym medium dla oddania rockowego klimatu
dźwięku?
Czy będzie to klawesyn uwspółcześniony model „Bach” –
Neuperta lub Ammera? Takim instrumentem (firmy Neupert) posługuje się Elżbieta
Chojnacka. Nazwa model „Bach” z Bachem nie ma nic wspólnego – to instrument o
dyspozycji 16’
8’ na pierwszym
manuale i 8’4’ na drugim – który, dzięki quasi-organowemu uszeregowaniu,
dyspozycji, zyskał uznanie wychowanych na organowych ideałach niemieckich
kantorów I połowy XX wieku. Czy też dwumanuałowa „kopia” typowego
XVIII-wiecznego klawesynu północnego – bez rejestru 16’ ...?
Moje dotychczasowe doświadczenie mówi mi, że ideałem jest tu
dobrze nagłośniony instrument historyczny. A najlepiej byłoby mieć kopię historycznego
instrumentu z rejestrem 16’ !
Pytanie dotyczy nie tylko koncertu Góreckiego. Niektórzy
wykonawcy z uporem godnym lepszej sprawy powtarzają, że muzyka współczesna
przeznaczona jest na klawesyn współczesny. Są oczywiście utwory przeznaczone na
instrument o dyspozycji „Bach” – znakomita sonata Petra Ebena, czy „Through the
looking-glass” Pawła Szymańskiego ... I wiele, wiele innych. Ze względu na
specyfikę registracji niemożliwe jest wykonanie ich na instrumencie o innej
dyspozycji.
Po odkryciu dawnych - lutniczych standardów budowy instrumentu - klawesyny takie wyszły z mody (choć często można mieć wrażenie, że wylano dziecko z kąpielą.). Współczesnie zatem owe współczesne klawesyny nie są już produkowane. Co zatem jest współczesne ?
Pod względem brzmieniowym instrumenty budowane według zasad wypracowanych w I połowie XX wieku często są rzeczywiście niezadowalające. Cichsze i, co tu dużo mówić, mniej tam dźwięku w dźwięku a
więcej przydźwięków i przydźwięczków. Również mechanika instrumentów budowanych
według historycznych standardów jest często sprawniejsza. No i ten rezonans ...
własnie fantastycznie wspomagany nagłośnieniem staje się ogromnym atutem „kopii”.
W wypadku utworu takiego jak koncert Góreckiego (gdzie registracja nie jest przez kompozytora doprecyzowana) kopia historyczna dobrze spełni swą funkcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz