Agatka
„Agatka” Johanna Davida Hollanda to jedno z najmilszych
przeżyć, jakich dostarczyła mi dawna muzyka polska. Kompozytor określa to
dzieło jako „operetkę w 3 aktach”; my dzisiaj raczej określilibyśmy utwór jako
śpiewogrę, czy singspiel. Określenie operetka trafniej oddaje jednak formę –
muzyka zawiera bowiem również fragmenty godne najlepszych XVIII-wiecznych oper
seria, znakomicie skonstruowane ensemble i dwa przepiękne duety miłosne. I
wiele, wiele innych atrakcji ...
Najpierw moje Concerto Polacco i grupa solistów wykonała
Agatkę w ramach festiwalu w Herne (tematem festiwalu były „alianse” – zatem
polsko-niemiecka geneza opery doskonale pasowała do edycji festiwalu). W 2005
roku udało się wydać CD z zapisem live „Koncertu na imieniny Króla” z Zamku Królewskiego
w Warszawie. W maju bieżącego roku po raz pierwszy – dzięku inicjatywie Bogdana
Makala – udało się zrealizować wersję sceniczną z udziałem grupy fantastycznych
studentów Wydziału Wokalnego AM we Wrocławiu i specjalnie zebranej do tego celu
studenckiej orkiestry projektowej. Właściwie o każdym z solistów mógłbym coś
ciepłego napisać. Jestem pod wrażeniem ich zaangażowania i pasji.
W pewnym sensie możemy powiedzieć, że muzyka przewyższa
siermiężne (choć urocze jako przykład staropolskiej mowy) libretto Macieja
Radziwiłła. Razem, dzieło jest atrakcyjną formą sceniczną pełną pretekstów do
ciekawej realizacji. Skwapliwie skorzystała z tego Ewelina Pietrowiak, która
„Agatkę” wyreżyserowała w sposób lekki i smaczny, a jednocześnie biorący pod
uwagę brak środków na drogą scenografię.
Lekkość i urokliwość tej muzyki oraz znakomity warsztat
Hollanda pod względem instrumentacji zaskakują mnie za każdym razem. Tak było i
teraz – potwierdziły to dwa ostatnie wykonania – w bardzo pięknym budynku
Teatru im. Solskiego w Tarnowie oraz w klubie... wojskowym w Krakowie w ramach
Festiwalu Muzyki Polskiej z udziałem bardzo czujnej, uważnej względem solistów i po prostu
„produkującej” dobre uroczyste i pełne brzmienie (oraz, po ludzku, złożonej z
fajnych, dobrych i sympatycznych
muzyków) tym razem Orkiestry Trybunału Koronnego w Lublinie. Pięknie grające
oboje – Ola i Dominika zasługują tu na szczególne
ode mnie słowa podziękowania...
Mam nadzieję, że moja przygoda z Agatką jeszcze się nie
skończyła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz