Bardzo zachęcam do sięgnięcia po tę płytę. Szczególnie tych, którzy wciąż jeszcze żywią pewną nieufność w stosunku do akordeonu ... ;-)
A na poważnie. Połączenie instrumentu o stosunkowo krótkim, wyrazistym ataku z dźwiękiem ciągłym (a nadto możliwym do wzmagania i uciszania!) to stały element między-klawiszowych spotkań. Dość przywołać ogromną ilość literatury na fortepian z fisharmonią i popularność hybrydy łączącej oba instrumenty w XIX wieku. Również próby wykonywania takich dzieł jak koncerty Solera na dwoje organów z klawesynem "zamiast" jednego z piszczałkowców są zazwyczaj bardzo udane.
Płyta Evgenii Cherkazovej (jeju, jak to pisać po polsku? Eugenii Czerkazowej chyba...) i Svitlany Shabaltiny (Swietłany Szabałtiny): Harpsicordion (Od Piazzy do Piazzoli) jest muzycznie bardzo udana. Rozpoczyna się właśnie takim późnobarokowo-rokokowym dwuklawiszowym koncertem i prowadzi nas przez bardzo udane transkrypcje Bortniańskiego, Daquina i Corette'a do Fandanga Boccheriniego i tang Astora Piazzoli. Godna podziwu jest tu wrażliwość obu artystek; w tym i cudowna paleta środków artykulacyjnych akordeonistki. Płyty słucha się po prostu świetnie. Od początku do końca i od końca do początku. Utwory zdają się brzmieć tak jakby napisane zostały na ten, a nie inny skład instrumentów.
Serdecznie gratuluję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz