Działanie w poprzek
oficjalnych podziałów, wiercenie dziur w szczelnych szufladach to w
muzyce to, co interesuje mnie najbardziej. Fortepianarium ze swoją
niekonwencjonalną formułą działania i bogactwem instrumentów to
miejsce, w którym takie muzyczne spotkania znajdują naturalną
scenerię.
zdj. Irmina Obońska-Toporowska |
W taką moją
osobistą wizję tego miejsca doskonale wpisała się Adrianna Kafel
– wiolonczelistka, instrumentalistka grająca na kilku
instrumentach tradycyjnych, wreszcie pieśniarka. W koncercie
zatytułowanym „Od fideli do wiolonczeli” zasugerowana w tytule
kolejność została odwrócona. Najpierw – klasycznie : barokowe
sonaty wiolonczelowe, potem wykonana na suce biłgorajskiej muzyka średniowiecza i renesansu, współczesne kompozycje Marii Pomianowskiej
inspirowane tradycją. W ostatniej części koncertu Adrianna
zaśpiewała kilka pieśni polskich, ukraińskich, białoruskich, aby
zakończyć spopularyzowaną przez Annę German pieśnią Гори,
гори z akompaniamentem fortepianu. Nie
zabrakło też przejmującego „hymnu Majdanu” pieśni Пливе
кача (Pływe
kacza).
Ten niezwykle skupiony, wykonany
prostym i szlachetnym głosem, zestrojony
w jedno z ekspresyjnym brzmieniem suki śpiew urzekł słuchaczy
chyba najbardziej. Im dłużej Adrianna śpiewała tym bardziej
wydawało się, że młoda artystka – jej głos, instrument i
wykonywane przez nią przejmujące pieśni stają się jednym.
zdj. Irmina Obońska-Toporowska |
Z
rozmowy z Adrianną wiem, że do tej pory publicznie częściej
pokazywała się częściej
jako
muzyk klasyczny. Moim
zdaniem, powinna jak najczęściej pokazywać też tę głęboko
osadzoną w tradycjach część własnego muzycznego świata, robi to
bowiem w sposób oryginalny i niepowtarzalny.
Myślę,
że to ciągłe wracanie do korzeni to coś, co może być ważne dla
każdego klasycznego muzyka. To powrót do istoty muzycznego
przekazu, który czasem – w wypadku obcowania jedynie z
skomplikowanym i technicystycznym nieco materiałem muzyki
profesjonalnej – może się zatracić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz