środa, 10 lipca 2013

Marc Baumann


Dużo działo się w czerwcu i na początku lipca. Nie zdołałem napisać o nich od razu, ale warto chyba do niektórych z nich wrócić. Przynajmniej z mojego punktu widzenia. 

Marc Baumann był gościem XIX Kursu Interpretacji Muzyki Organowej, jaki odbywał się w Koszalinie w dniach 1-6.07.2013. Osobiście, dla mnie, było to niezwykle wzruszające spotkanie po latach. Kiedy przed dwudziestoma prawie laty byłem biednym studentem z komunistycznej Polski okazano mi w Alzacji ciepło, przyjaźń i pomoc. Marc i jego żona, Valérie, zapraszali mnie prawie co tydzień, wspierali i pomagali w każdym kłopocie. Teraz, tych wspaniałych ludzi mogłem gościć jako współorganizator kursu.

Marc jest organistą katedry w Strasburgu; jednego z najsławniejszych w Europie miejsc. Przedstawił nam trzy znakomite – bardzo zwięzłe, ale jednocześnie dotykające sedna problemów prezentacje dotyczące francuskiej muzyki organowej, francuskiej praktyki liturgicznej oraz charakterystyki budownictwa organowego w Alzacji.
Z podziwem obserwowałem go również w roli pedagoga pracującego z niezwykłym spokojem, cierpliwością i oddaniem. Przekazującego uczniom to samo ciepło i życzliwość, którymi promieniuje jako człowiek. To pedagogika tkwiąca w najlepszej tradycji francuskich organistów; częściowo uczyliśmy się u tych samych mistrzów (André Stricker, Michel Chapuis, czy Aline Zylberajch). Ta pedagogiczna klasa, która jest dla mnie wciąż niedościgłym wzorem, była doskonale widoczna podczas zajęć.

Tu moja dygresja akademickiego belfra. Często zastanawiam się jak to jest, że nasze plany nauczania, rozbudowane bloki zajęć pedagogicznych na uczelniach nie owocują  taką klasą, powszechną w tych krajach, gdzie nic podobnego nie istnieje. Chyba ważniejsza jest tradycja, a może po prostu wprowadzane na siłę przedmioty, które w magiczny sposób mają coś załatwić nie załatwiają niczego. Może tam życzliwość do ucznia jest też po prostu czymś normalnym i zwyczajnym, czego nie trzeba specjalnie uczyć.
 
Ale to tylko dygresja. To ma być radosny wpis. W Koszalinie jak zwykle był czas wytężonej pracy :

 i czas odpoczynku pozwalający na chwilę choć oderwać się od codzienności :
 
 
A 6 lipca Marc obchodził 50 urodziny. Razem z nami. Wszystkiego najlepszego!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz