piątek, 2 kwietnia 2021

Dwie Pasje.

Stałą już moja współpraca z Capellą Cracoviensis daje mi możliwość brania udziału w wykonaniach dzieł z kanonu literatury muzycznej; często takich, o których wykonaniu długo marzyłem. Marzec przyniósł fascynującą możliwość porównania dwóch pasji: "małej" Schütza - Die Sieben Worte unsers lieben Erlösers und Seligmachers Jesu Christi, so er am Stamm des Hl. Kreuzes gesprochen oraz wielkiej bachowskiej Pasji wg św. Jana. 

Siedem słów Schütza poznałem w moich czasach licealnych dzięki nagraniu ETERNY pod dyrekcją Rudolfa Mauersbergera. To „NRD-owskie” nagranie urzekło mnie piękną, nieco ascetyczną, iście protestancką ekspresją. Na długo ukształtowało też moje wyobrażenie o tym utworze i, co ciekawe, wykonując ten utwór na koncercie w Krakowie zdałem sobie sprawę w jak wielkim stopniu utwór ten widzę przez pryzmat tej młodzieńczej fascynacji. Choć napisane „in stylo oratorio” partie wokalne wymagają niewątpliwie ekspresyjnego zdobienia wydaje się, że istotą dobrego wykonania jest właśnie niełatwe pogodzenie oratoryjnej ekspresji z protestancką skromnością. To trochę tak jakby łączyć ogień z wodą, ale chyba warto spróbować. Niezwykle ciekawa jest też partia basso continuo, która wymaga zdecydowanie więcej niż tylko harmonicznego, akordowego akompaniamentu i powinna być pewnego rodzaju polifonicznym continuum.

Pasja Janowa Bacha to dzieło znacznie większych rozmiarów, utrzymane też oczywiście w zupełnie innym stylu. Przez wiele lat byłem – w recytatywach – zwolennikiem ascetycznej nieco realizacji na organach. Wykonując jednak Pasję z Concerto Polacco i chórem kameralnym Akademii Muzycznej w Katowicach pod dyrekcją nieodżałowanego Czesława Freunda (wiele, wiele lat temu; bardzo niecodzienny i chyba przełomowy dla ówczesnej Akademii projekt muzyczny dalece wyprzedzający powstanie wyspecjalizowanej jednostki dydaktycznej) wziąłem klawesyn odkrywając dla siebie jak bardzo operowo i dramatycznie można dynamizm akcji obecny w janowej ewangelii podkreślić. To niegdysiejsze doświadczenie starałem się przenieść również do krakowskiego wykonania; chociaż wciąż zastanawiam się czy nie jest to nieco zbyt ekstrawertyczne podejście…Z drugiej strony tak dynamiczne recytatywy dobrze współgrają z burzliwymi chórami turba. Może to część tej samej dyskusji, którą rozpoczęliśmy komentując dzieło Schütza. Czy muzyka ta jest bardziej skupioną modlitwą, czy pełną życia i akcji dramatyczną, religijną operą? Pewnie każdy słuchacz i wykonawca musi tu dokonać własnego wyboru (albo zaakceptować wielość rozwiązań). W każdym razie Bach wciąż umożliwia nam nowe odczytania, zachęca do eksperymentów. Jak większość twórczości Bacha Pasja Janowa to dzieło nieskończone, którego różne aspekty wciąż odkrywamy. Sądzę (nieskromnie), że zaproponowaliśmy przekonywującą i udaną pod względem artystycznym wizję. Wielka to zasługa aktorów tego przedsięwzięcia – solistów: Karola Kozłowskiego (Ewangelista), Sebastiana Szumskiego (Jezus), Przemysława Bałki (Piłat), Jolanty Kowalskiej, Michaliny Bienkiewicz, Matyldy Staśto, Piotra Szewczyka, fantastycznego chóru kameralnego Filharmonii Krakowskiej pod dyr. Piotra Piwko i moich znakomitych kolegów z Capelli. Warto może dodać, że przy organach zasiadł Marcin Świątkiewicz dzieląc się ze mną klawiszowym continuo, a dramatyzm recytatywów mocno podkreślała również niezwykle bogata i zniuansowana realizacja partii wiolonczeli (Tomasz Pokrzywiński) i dodające głębi violone (Łukasz Madej). 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz