czwartek, 10 listopada 2016

Justyna Kreft w Muzeum Archidiecezjalnym

...w Katowicach.
To już kolejny laureat poznańskiego Akademickiego Konkursu Klawesynowego prezentujący się w ciepłym i zmuszającym do zasłuchanie się wnętrzu katowickiego muzeum.


Zdumiewająco piękny koncert. Młoda klawesynistka wydobyła z trudnego katowickiego klawesynu (Ranftl) brzmienia miękkie i zaokrąglone. Interpretacje dopracowane pod względem szczegółów, pełne szlachetnej emocjonalności.
Trudno przejść obojętnie wobec takiego klawesynu.

1 komentarz:

  1. Szanowny Panie Marku,
    piszę nie w temacie, i z kilkuletnim opóźnieniem ale...
    bardzo chciałbym podziękować za pracę o dawnych temperacjach!!!

    Moja wcześniejsza wiedza była dość chaotyczna i ogólnikowa, gdyż jako wykonawca posługuję się głosem i śpiewając w kwartecie wokalnym muzykę renesansową a cappella nie odczuwałem potrzeby bliższego zgłębiania tej problematyki. Jestem jednak również zagorzałym melomanem i słucham dość dużo muzyki dawnej w interpretacjach HIP-owych wykonawców. Więc lektura książki, wsparta niezwykle cennymi przykładami dźwiękowymi zamieszczonymi na dwóch płytach CD pozwoliła mi uporządkować i uzupełnić wiedzę, by bardziej świadomie rejestrować uchem brzmieniowe niuanse barokowych temperacji.

    Z punktu widzenia wokalisty zafrapowało mnie jednak jedno stwierdzenie, dotyczące stroju mezotonicznego (s. 79):

    "Wyjątkowe zalety tego stroju dla muzyki wokalnej (łagodne brzmienie przebiegów diatonicznych dobrze współgrające z muzyką wokalną operującą w systemie modi kościelnych) oraz praz preferowanie czystej akustycznie (naturalnej) tercji wielkiej sprawiają, że przez kilka stuleci system ten uważany był za podstawowy punkt odniesienia dla strojenia i słyszenia".

    Miałbym do Pana, jako eksperta, dwa pytania z ogromną prośbą o ustosunkowanie się do nich:

    1. Czy w przypadku renesansowej muzyki a cappella (msze, motety, psalmy itp.) zespół wokalny/chór byłby w stanie precyzyjnie odwzorować jakikolwiek wzorzec temperacji instrumentów klawiszowych tamtego okresu? Czy miałoby to estetyczny sens, skoro każde odstępstwo od stroju naturalnego stwarza (przynajmniej w moim odczuciu) intonacyjny dyskomfort? Jeśli dobrze kombinuję (proszę ewentualnie sprostować)... kiedy w pustych (pozbawionych tercji) współbrzmieniach oktawowo-kwintowych staramy się dostrajać je tak, aby wyeliminować wszelkie dudnienia równamy intonację do pitagorejskiej kwinty (podobnie jak czynią smyczkowcy dostrajając struny skrzypiec czy wiolonczeli), a kiedy w trójdźwiękach czynimy to jednocześnie z tercją, kwintą i oktawą uzyskujemy "trójdźwięk naturalny". Można więc chyba założyć, że operujemy relatywną skalą naturalną...

    2. Czy w przypadku realizacji utworów z towarzyszeniem portatywu/organów zespół wokalny/chór powinien dopasować intonację do temperacji instrumentu? Czy też zacytowany powyżej akapit należy rozumieć w ten sposób, że np. średniotonowy strój organów najlepiej współgra z "naturalnym strojem" zespołu wokalnego? To pytanie zadawałem już sobie dobrych 20 lat temu, kiedy to podczas sesji nagraniowej do płyty "Jezusa Judasz przedał" (realizowanej wspólnie z zespołem Ars Nova Jacka Urbaniaka) Pani Barbara zadała nam pytanie: czy potrafimy śpiewać w stroju mezotonicznym?

    Jak to jest z muzyką wokalną i wokalno-instrumentalną?

    Serdecznie pozdrawiam
    Michał Zieliński
    Collegium Vocale Bydgoszcz

    OdpowiedzUsuń