Kolejne smutne pożegnanie. Leszek Kędracki - mój profesor klawesynu z czasów warszawskich studiów. Człowiek, dla którego uczenie było pasją życia. A w każdym razie ktoś bez kogo trudno wyobrazić sobie świat polskiego klawesynu i klawesynistów.
Mieliśmy okres trudnych kontaktów. Za jego sprawą przestałem pracować w warszawskiej Akademii Muzycznej. Trochę żałuję, że różnice charakterów nie zawsze pozwalały nam porozumieć się, nie udało mi się chyba w pełni skorzystać z Jego olbrzymiej wiedzy, doświadczeń wyniesionych z ukochanych przez niego Włoch. W ostatnich latach mieliśmy ponownie wiele ciepłych spotkań. Dwukrotnie przyjeżdżał do Katowic. Szczególnie ta pierwsza wizyta - długi i spokojny kurs mistrzowski, fascynująca intelektualnie podróż przez świat skojarzeń, asocjacji, lektur, w czasie którego Profesor garściami dosłownie rozsypywał przed nami perły wiedzy i - zostanie mi na zawsze w pamięci. Takiego będę Go pamiętał.
Moja katowicka klasa klawesynu jest niewątpliwie kontynuacją Jego dzieła.
Cieszę się, że niedawno świętował również z nami w Katowicach jubileusz 50-lecia działalności artystycznej. Nic nie wskazywało na to, że będzie to jedno z naszych ostatnich spotkań.
Jeszcze na początku grudnia spotkaliśmy się na konkursie w Poznaniu. Profesor tryskał humorem, dużo opowiadał. Dla nas wszystkich - jurorów, profesorów klawesynu - był nieodłączną częścią naszego polskiego, klawesynowego świata.
Wraz nim odchodzi cała epoka.
http://www.chopin.edu.pl/pl/2015/12/zmarl-profesor-leszek-kedracki
To prawda :-( Ja jeszcze nie mogę uwierzyć :-( a jadę właśnie na pogrzeb :-(
OdpowiedzUsuń