czwartek, 20 czerwca 2013

Chwalą mnie

Jak każdy próżny nieco muzyk lubię kiedy mnie chwalą. Tym bardziej, że już Francois Couperin pisał, że "akompaniatora" (czytaj : realizatora partii basso continuo) zazwyczaj się nie zauważa. Choć jest on często podporą całej kompozycji.
Na pewno jest tak w wypadku wielogodzinnej opery Haendla; kiedy nie ma np. dwóch klawesynistów i jeden wykonawca musi "trzymać" recytatywy, a do tego wspomaga puls orkiestry w ariach. Konieczność koncentracji przez długi czas. Potem często ogromne zmęczenie.
Rzadko kto jednak określi taką rolę jako "partię solową" (no, bo partia solowa to nie jest, ale trudne i odpowiedzialne zadanie na pewno). I odpowiedzialność sapera (często mówię to moim studentom) - można skutecznie wywrócić bieg wydarzeń i wybić solistów z tonacji. Chwila nieuwagi i dekoncentracji ... i już ...

Tym bardziej miło, że zauważono : orkiestra, precyzyjnie prowadzona przez Adamusa, ze świetnym Markiem Toporowskim za klawesynem !

Więcej na :
http://cjg.gazeta.pl/CJG_Krakow/1,104361,14105965,Opera_Rara__Wielobarwna_Rodelinda.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz